<!** Image 1 align=left alt="Image 180478" >Co komu do tego, jakie gatki mam na sobie? A może nie lubię paradować w przyciasnych majtasach? Ani to ładne, ani przyjemne. Czepki też ślicznie nie wyglądają. Toć to uciska głowę i wyrywa włosy! Do tego te prysznice. Co, ja brudas jakiś jestem, że mam się myć przed wejściem do wody? - przeszło pewnie przez myśl niejednej osobie. Nie ma co ukrywać, nie lubimy się stosować do nakazów i zakazów, zwłaszcza tych, które uważamy za niedorzeczne. Sam też nie jestem zwolennikiem basenowych regulaminów.
Te wszystkie dziwne rzeczy, do których zmuszają nas pływalnie, mają jednak uzasadnienie. Mogę przecież twierdzić, że jestem czyściutki, zawsze mam świeże ubranie i włosów specjalnie nie gubię, ale czy mogę mieć pewność, że osoba obok mnie też tak dba o higienę? Dlatego dla świętego spokoju, lepiej już wbić się w ten czepek i wyciągnąć z szafy trochę krótsze spodenki. A że będziemy głupio wyglądać, to co z tego? W końcu wszyscy dookoła będą się też tak męczyć. I skoro takie z nas czyścioszki, to co nam szkodzi by jeszcze chwilę spędzić pod prysznicem? Inną kwestię stanowią wszelkiego rodzaju zabawki.
<!** reklama>Mało kto chciałby dostać płetwą po twarzy od przepływającej obok osoby, ale gdy pływalnia świeci pustkami, nic nie stoi na przeszkodzie, by wnieść do wody trochę sprzętu. Tu trzeba zdać się na rozsądek ratownika, który musi zdecydować, kiedy i ile tego typu zabawek można mieć ze sobą. Zdarzyć się może, że trafimy na radykała, u którego nic nie wskóramy, ale jak pokazuje przykład naszego Czytelnika, warto jest dochodzić swego.