Wywiad z Andrzejem Kaczorowskim, nowym trenerem II-ligowej drużyny AZS UKW
Panie Andrzeju! Zagramy w otwarte karty?
Proszę bardzo, chętnie!
<!** Image 2 align=right alt="Image 112095" sub="Andrzej Kaczorowski po raz pierwszy poprowadził drużynę AZS UKW Bydgoszcz w minioną sobotę w meczu z Samborem Tczew Fot. Radosław Sałaciński">Proszę zatem odkryć tę pierwszą - zawodniczą.
Moja przygoda z piłką ręczną rozpoczęła się w Szkole Podstawowej nr 48. Stanąłem w bramce, trenerem był pan Marian Lewandowski. Szło nam dobrze, wygrywaliśmy ligi szkolne. Z naszego zespołu najlepsi, w tym także ja, przeszliśmy do klubu środowiskowego AZS. W mistrzostwach Polski juniorów w Opolu w 1980 roku zajęliśmy czwarte miejsce pod kierunkiem pana Waldemara Baczyńskiego. Potem już jako student bydgoskiej WSP dwukrotnie zdobyłem wraz z kolegami mistrzostwo Polski szkół wyższych, a naszym trenerem był pan Krzysztof Kościański, obecny prezes AZS UKW. Z zespołem seniorów awansowałem do II ligi. Jednocześnie jako nauczyciel wychowania fizycznego w SP nr 48 oraz w klubie prowadziłem grupy naborowe. Czynne uprawianie sportu zakończyłem na przełomie 1992 i 1993 roku, zajmując się szkoleniem.
W takim razie proszę teraz o odkrycie karty szkoleniowej.
Już w 1993 roku w Zabrzu z zespołem juniorów wywalczyliśmy tytuł mistrza Polski. W następnych latach zdarzyły się epizody w bydgoskich klubach Komandor i Cigna, także z inowrocławską Cuiavią w II rundzie i II-ligowym MKS Grudziądz w sezonie 2007/2008. Wreszcie przyszedł czas na wyższą półkę, bowiem zostałem trenerem współpracującym męskiej młodzieżowej reprezentacji Polski, której głównym trenerem był Leszek Biernacki. Następnie, w latach 2007-2008, zostałem trenerem bramkarek pierwszej reprezentacji Polski. Zajmowałem się także teorią, prowadząc analizy bramkarskie, również wykłady na konferencjach z zespołami kobiecymi i męskimi najwyższych klas rozgrywkowych.
Praca szkoleniowa trwa. Związał sie Pan ponownie z bydgoskim AZS UKW...
Tak. Nastał bowiem czas na rodzinną stabilizację. Z zadowoleniem przyjąłem więc propozycję pracy z drugoligowym zespołem, co pozwoliło mi zakotwiczyć się w rodzinnych pieleszach. Wróciłem do klubu znakomicie, profesjonalnie zorganizowanego przez wytrawnych działaczy. To daje komfort pracy z zespołem.
Niejako wzorem trenera siatkarzy Delekty, pana Waldemara Wspaniałego, podjął się Pan trudnego zadania.
Zgadza się, miałem tego świadomość. Jednak ja chcę i będę pracował sumiennie dla dobra bydgoskiej piłki ręcznej. Jest atmosfera sprzyjająca walce o jak najwyższe cele i razem z zawodnikami będziemy konsekwentnie zmierzać do ich realizacji.
Rozgrywki w II lidze dobiegają powoli końca. Pana zespół zajmuje aktualnie czwarte miejsce z 17 punktami i traci siedem do drugiej pozycji, dającej prawo gry w barażach o awans do I ligi. Jakie widzi Pan jeszcze szanse, by w nich się znaleźć?
Szczerze? Szanse są tylko czysto teoretyczne. Spowodowała to m. in. strata jednego punktu w ostatnim meczu z Samborem. Żeby realnie myśleć o awansie, trzeba być autentycznie najlepszym, wygrywać mecze różnicą 10-15 bramek. Co dziś mogę powiedzieć? Po prostu żal!
Zespół poprowadził Pan po raz pierwszy w meczu z Samborem. Było mało czasu na poznanie zawodników...
To prawda. Zorientowałem się jednak mimo wszystko, że jest wiele braków w ich poczynaniach i oni się z tym w pełni zgodzili. Już więc konsekwentnie pracujemy nad wyeliminowaniem niedociągnięć. Przede wszystkim zdecydowanej poprawie musi ulec sposób ustawiania przy przejściu z ataku do obrony. W tym elemencie żadnych zmian być nie może. Przejście na swoje pozycje musi być bezwzględnie płynne.
Jak Pan ocenia warunki gry i atmosferę w sali przy ul. Kromera? Takie, jak w „Łuczniczce”?
Warunki na Kromera są dobre, nie narzekam, zawodnicy też. Z atmosferą bywa jednak różnie, jak to w sporcie. Pewne jest, że w tej dzielnicy naszego miasta, dzięki naszym występom, nastąpiło wyraźne ożywienie, zainteresowanie. Tam przecież wielu rozrywek nie ma. A „Łuczniczka”? Pewnie, że chcielibyśmy tam grać. Chęci to jednak nie wszystko. Mam świadomość, że ten piękny obiekt jest eksploatowany maksymalnie i dla nas trudno byłoby znaleźć tzw. okienko. Chodzi przecież nie tylko o rozgrywanie spotkań, ale także przynajmniej o dwa-trzy niezbędne treningi w tym obiekcie.
Najbliższy mecz AZS UKW rozegra 14 bm. z Sokołem w Gdańsku.
Teczka osobowa
Andrzej Kaczorowski
- Ur. 17. 01. 1963 r. w Bydgoszczy.
- Studia wyższe - trener piłki ręcznej I klasy.
- Rodzina - żona Małgorzata, córka Karolina, lat 14.
- Kluby: Środowiskowy AZS Bydgoszcz, Komandor Bydgoszcz, Cigna Bydgoszcz, Cuiavia Inowrocław, MKS Grudziądz.