<!** Image 1 align=left alt="Image 33229" >Marek Smoczyk już na bank miał zostać kujawsko-pomorskim wojewodą, ale ostatecznie nie został. Krzysztof Derdowski już nawet przejechał się do Warszawy po nominację, ale wrócił bez kwitka, bo minister Ludwik Dorn kandydatowi jakoś nie mógł zaufać. To jeszcze nic: Józef Ramlau nawet został wojewodą, nominację szczęśliwie odebrał i popracował przez kilka miesięcy, by ostatecznie jako bodaj jedyny z pisowskich wojewodów wylecieć z posady przy okazji zmiany gabinetu. Efekt jest wciąż ten sam: Kujawsko-Pomorskie wciąż nie ma wojewody. Jak na województwo, gdzie zawsze było sporo administracji najróżniejszego szczebla i sortu, gdzie funkcjonuje z powodzeniem masa instytucji „kadrotwórczych” z dwoma uniwersytetami na czele - to sytuacja dość śmieszna.
Ale nie ośmiesza ona regionu, ale polityczne środowisko, które po zeszłorocznych wyborach rozdaje karty. Dziś widać wyraźnie, że regionalni liderzy Prawa i Sprawiedliwości nigdy nie mieli listy z dziesięcioma, piętnastoma dobrymi kandydatami, z której można by wybrać tego jednego najlepszego, odpowiadającego specyfice i układowi sił w regionie. Zamiast tego mamy łapankę i żenujące korowody z szukaniem kolejnego „pewniaka” wśród kandydatów słabych, miernych albo w ogóle przypadkowych. I dlatego bez przerwy okazuje się, że albo ktoś się jednak nie nadaje, albo wokół kandydata nie ma zgody w samym PiS-ie, albo za aktualnym faworytem coś się ciągnie.
<!** reklama right>Z całego tego wojewódzkiego cyrku wyciągnąć można dwa wnioski. Po pierwsze, PiS ma bardzo cieniutkie zaplecze kadrowe, po drugie, widać tu wyraźnie, jak mści się wąskie, partyjniackie myślenie, zgodne z zasadą: albo nasz, albo nikt. O „naszego” trudno, jest więc „nikt”.
I na jeszcze jedno warto zwrócić uwagę. Od ładnych kilku miesięcy wojewody nie ma, a wojewódzkim interesem administruje pełniąca obowiązki wojewody Marzenna Drab. I żadnego dramatu z tego powodu nie ma, nic się specjalnego nie dzieje. A może by już tak zostawić? Przynajmniej o te dziesięć tysięcy miesięcznie państwo byłoby tańsze. Dobre i tyle.