Wyjazdowy mecz z Unią nie zaczął się dobrze. Już w II wyścigu obaj bydgoscy juniorzy mieli groźny wypadek. Na jednym z łuków, Mateusz Błażykowski zahaczył przednim kołem motocykla o maszynę Tomasza Orwata i obaj upadli. Na tor wyjechały dwie karetki, zawodnicy długo byli badani przez lekarzy.
Ostatecznie Błażykowski trafił do tarnowskiego szpitala, Orwat wrócił na tor, ale wytrzymał dwa starty, w których walczył o to, by utrzymać się na motocyklu.
ZOBACZ: Fatalny wypadek, pechowe starty i porażka Polonii w Tarnowie
Starty bez dwóch juniorów w zasadzie skazały Abramczyk Polonię na porażkę w tym spotkaniu. Do tego nie wszyscy seniorzy punktowali na swoim poziomie i skończyło się 16-punktową porażką.
Na plus na pewno zaliczyć można starty Kaia Huckenbecka (10+1 w pięciu startach) i Andreasa Lyagera (9 w czterech startach).
- Ten mecz już jest za nami, przeanalizowaliśmy go wyścig po wyścigu, wyciągnęliśmy wnioski i jedziemy dalej - podsumował Jerzy Kanclerz, szef bydgoskiego klubu. - Na razie jesteśmy drużyną, która coś już potrafi, może wygrywać, ale musi jeszcze dużo pracować i dużo poprawić. W Tarnowie odpaliła strzelba w postaci Huckenbecka, wiem też, na jakich torach świetnie radzi sobie Lyager. W sobotę za dużo punktów pogubili Kamil Brzozowski, Dimitri Berge i Dawid Lampart. Teraz najważniejsze jest to, by szybko się podnieść i dobrze przygotować do sobotniego meczu z Wybrzeżem i kolejnego ze Startem, który odbędzie się w poniedziałek, 3 sierpnia.
Czy w tych spotkaniach zobaczymy Tomasza Orwata i Mateusza Błażykowskiego?
- Obaj wrócili do domów, są mocno poobijani, Tomek dodatkowo narzeka na ból ręki. W poniedziałek przejdą dodatkowe badania i wtedy będziemy wiedzieli więcej. Na pewno czeka ich minimum kilkudniowa przerwa od treningów. Jeśli nie będą mogli startować w meczach, mamy jeszcze Mateusza Jagłę czy Nikodema Bartocha. Będziemy walczyć o wygrane i lepsze miejsce w tabeli - dodał Kanclerz.
Sprawa Orwata, który po poważnym wypadku wsiadł na motocykl wywołała sporo kontrowersji. - Bardzo nie podoba mi się ta sytuacja, nic za cenę zdrowia - napisał na twitterze Piotr Szymański, przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego.
Takich komentarzy było więcej. A sam zawodnik tłumaczył: - Początkowo robiło mi się słabo, myślałem, żeby jechać do szpitala. Chwilę później jednak poczułem się lepiej i chciałem powalczyć choćby o jednej punkt dla drużyny. Potem wyjechałem raz jeszcze, ale to nie był jednak dobry pomysł, bo walczyłem o to, by się nie przewrócić, zamiast gonić rywali - dodał żużlowiec.
Polonia Bydgoszcz ma 100 lat. Archiwalne zdjęcia żużlowe [galeria]
