Co tu tak śmierdzi?

Kary za nieoczyszczone ścieki, wycieki chloru, oczyszczalnia 4 metry od najbliższego domu... Bydgoszczanie coraz śmielej protestują przeciwko przemysłowemu molochowi na Kapuściskach.

- Decyzje o powstaniu tego przemysłowego kompleksu na Kapuściskach zapadały wtedy, gdy jeszcze nie było nas na świecie - mówi Paweł Paczewski, przewodniczący Rady Osiedla Łęgnowo-Wieś. To łęgnowianie, mieszkańcy Kapuścisk i Wyżyn zaczynają coraz głośniej mówić o swoich obawach.

<!** reklama>

Przemysłowy moloch, który niepokoi mieszkańców miasta, to tereny dawnego „Zachemu”, Bydgoski Park Przemysłowo-Technologiczny, oczyszczalnia ścieków „Kapuściska” i mająca tam powstać spalarnia odpadów. W 2009 roku na terenie „Zachemu” doszło do ciężkiego poparzenia 50-letniego pracownika, który testował nową instalację. Dwa tygodnie temu dwaj pracownicy firmy zatruli się chlorem.

W 2009 roku Miejskie Wodociągi i Kanalizacja przygotowały raport, z którego wynika, że ścieki z „Zachemu”, które trafiają do oczyszczalni „Kapuściska”, nie spełniają wymaganych norm. „W efekcie ścieki przemysłowe nie są prawidłowo oczyszczane, co powoduje okresowe przekraczanie parametrów ścieków” - czytamy w raporcie. - Ścieki ze zlewni, którą zarządza Zachem, ulegają systematycznej poprawie w efekcie podejmowanych działań inwestycyjnych - zapewnia Piotr Kuzimski z „Zachemu”. - Nie znamy raportu MWiK, więc nie możemy się ustosunkować do stwierdzeń tam zawartych. Naszym partnerem w zarządzaniu gospodarką wodno-ściekową jest SW Kapuściska, a nie MWiK.

- Ciężkie ścieki odprowadzają z parku tylko Metalko i Befana - mówi Łukasz Niedźwiecki, prezes Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. - Atmosfera jest czysta.

Kłopoty ze ściekami miał bydgoski Zespół Elektrociepłowni. W latach 2004-2009 marszałek województwa, korzystając z przysługującego mu prawa, nakładał na ZEC kary za ścieki, których skład nie spełnia norm.

Mieszkańcy Bydgoszczy coraz głośniej zaczynają protestować przeciwko molochowi na Kapuściskach. I są to nie tylko działacze Bydgoskiego Forum Ekologicznego. - Monitorujemy sytuację prawie codziennie. Dom moich dziadków stoi 4 metry od oczyszczalni. Jak pan zapyta, czy w Łęgnowie śmierdzi, to tak - śmierdzi - mówi Paczewski.