Jeśli nie dojdzie do porozumienia, tylko kilku pracowników Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych będzie mogło liczyć na przeniesienie do nowego miejsca pracy.
Parę dni temu rektor Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego oświadczył, że uczelnia - wbrew wcześniejszym zapowiedziom - nie może wchłonąć likwidowanego NKJO. Czesław Ficner, dyrektor Departamentu Edukacji i Sportu Urzędu Marszałkowskiego, zasugerował na wczorajszej konferencji, że uniwersytet przekreślił w ten sposób szansę uratowania placówki.<!** reklama>
- Uczelnia chciała przejąć tylko część kadry, na co nie mogliśmy się zgodzić. Nie może być bowiem tak, że przejmuje tylko część pracowników, a dostaje od nas wszystkie ś rodki i budynki. Zaproponowaliśmy więc, że UTP mógłby stworzyć nowy kierunek i w jego ramach wykorzystałby tylu pracowników kolegium, ilu potrzebuje.
Mieczysław Naparty, rzecznik UTP, odpowiada, że to złożenie przez Zarząd Województwa wniosku o likwidację kolegium doprowadziło do obecnej sytuacji.
- Chcieliśmy wykorzystać część kadry, ale i też tylko część środków, jednak urząd cały czas twierdzi, że taka opcja nie jest możliwa. Teraz nie możemy wchłonąć czegoś, co oficjalnie już nie istnieje. Nie możemy też otworzyć nowego kierunku bez dotacji i wiedzy, czy w ogóle otrzymamy na niego zgodę.
Jeżeli UM i UTP nie uda się dojść do porozumienia, marszałek planuje awaryjnie utworzyć w regionie kilka pracowni językowych, w których zatrudnienie znalazłoby... dwóch nauczycieli z każdego z trzech wojewódzkich kolegiów. Z czasem w ten sposób liczba ta miałaby się zwiększyć do kilkunastu osób, jednak przypomnijmy, że w tej chwili w samym NKJO w Bydgoszczy jest 54 pracowników.
