Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężki problem z lekkim transportem. Pomóc może tachograf!

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Jeżdżą przeładowane, bez koncesji przewozowej, odbierają dużą część dochodów „ciężkim” przewoźnikom. Mowa o transporcie o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony.
Jeżdżą przeładowane, bez koncesji przewozowej, odbierają dużą część dochodów „ciężkim” przewoźnikom. Mowa o transporcie o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony. Tomasz Czachorowski
Jeżdżą przeładowane, bez koncesji przewozowej, odbierają dużą część dochodów „ciężkim” przewoźnikom. Mowa o transporcie o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony.

Popularne dostawczaki to lekka kawaleria polskiego i europejskiego transportu. I dobrze, ale są też złe strony...

Inspektorzy transportu drogowego skontrolowali w ubiegłym roku na kujawsko-pomorskich drogach 550 takich pojazdów i aż 95 proc. wytypowanych było przeładowanych. Kierowcy zostali ukarani mandatami.

- Bywa, że pojazdy są przeładowane o 4-6 ton ponad dopuszczalne 3,5 tony - mówi Krzysztof Nowak, naczelnik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Bydgoszczy. - Tym samym naruszają przepisy o ruchu drogowym, a przede wszystkim stwarzają ogromne zagrożenie. Za takie przewinienie jest niestety tylko mandat do 500 złotych.

Sam rozładuje auto
Inspektor dodaje jednak, że dla kierowcy jest sankcja bardziej uciążliwa niż kara pieniężna - to konieczność rozładunku samochodu do dopuszczalnej wartości, czyli do 3,5 tony całkowitej masy pojazdu i ładunku. Inaczej dalej nie pojedzie; może trafić na parking depozytowy.

Kierowca musi wezwać inny samochód i przeładować do niego nadmiar towaru. Bywa że robi to sam i ręcznie, a to ciężka i niekiedy wielogodzinna praca.

- Ten problem jest stary jak polski transport, a jednak nikt poza Inspekcją Transportu Drogowego, nie chce z nim zrobić porządku. Nie zliczę, ile razy rozmawialiśmy z kolejnymi ministrami do spraw transportu - skarży się Adam Jędrych, prezes Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych im. Dionizego Woźnego w Lipnikach. - Szkopuł w tym, że samochody dostawcze bardzo często są przeładowane, przez co stanowią ogromne zagrożenie na drodze. Taki pojazd, rozpędzony, ma duże trudności podczas gwałtownego hamowania. Nie wytrzymuje cały układ jezdny, w tym amortyzatory, opony, a także układ kierowniczy - to żywe torpedy.

I rzeczywiście - na stronie Inspekcji Transportu Drogowego można zobaczyć zdjęcia takich pokiereszowanych samochodów. Bywa, że ciężar powoduje wygięcie kół tylnej osi. Inspektorzy nie muszą wtedy nawet korzystać z systemu preselekcyjnego ważenia pojazdów (takich punktów w całym województwie jest kilkanaście), bo widzą uszkodzenia na oko. Później kierują taki samochód na najbliższą wagę (lub przywożoną na miejsce), aby dokładnie „wyważyć winę”.

Krzysztof Nowak i Adam Jędrych przypominają, że kierowcy tych pojazdów nie muszą mieć wyższych kategorii prawa jazdy, poza podstawową „B”. A przecież ich umiejętności, bo nie muszą przechodzić specjalnych szkoleń, są adekwatne do kategorii „B”, czyli do prowadzenia aut osobowych i generalnie do pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej 3,5 tony, nie więcej.

Tną sobie koszty
Kolejny problem to brak licencji na przewozy, bo zwyczajnie jej nie potrzebują. To oznacza znacznie mniejsze koszty funkcjonowania takiego biznesu niż w przypadku pojazdów powyżej 3,5 tony.

- Według szacunków naszego stowarzyszenia, właściciele pojazdów dostawczych odbierają nam w regionie 20 procent przewozów, a może nawet nieco więcej - dodaje Adam Jędrych.

Unia ma zadziałać
Komisja Europejska zaproponowała serię poprawek w rozporządzeniu 1072/2009 regulującym wykonywanie zawodu przewoźnika, które - jak przypuszczają specjaliści branży transportowej - dość szybko mają być implementowane przez kraje członkowskie.

Flesz - wypadki drogowe. Jak udzielić pierwszej pomocy?

Najważniejsza poprawka ma zobowiązać firmy operujące flotą lekkich pojazdów przewożących towary na terytorium Wspólnoty do posiadania takich licencji, jak przedsiębiorstwa transportu ciężkiego oraz do zamontowania tachografów cyfrowych rejestrujących czas pracy kierowców. Bez licencji będzie można prowadzić pojazdy do 2,4 tony.

- Propozycje zmian w rozporządzeniu to krok w stronę unifikacji transportu drogowego - uważa Łukasz Włoch, główny ekspert Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców. - Do tej pory przepisy regulujące pracę kierowców są niejednolite i rozłożone na zbyt wiele osobnych zapisów, co prowadzi do problemów z ich interpretacją.

Ekspert zauważa, że kierowcy lekkich pojazdów mogą być w trasie kilka tygodni i są przemęczeni. Zwracają na to uwagę Niemcy. Ich kraj jest popularnym celem podróży polskich przewoźników. Może chodzić nawet o 100 tys. pojazdów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo