https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cieć zlekceważony, pracodawca zagrożony!

K
Wprawdzie ten film to komedia i do tego amerykańska, ale gdy zauważyć, że jego fabuła zawiązuje się wokół defraudacji pieniędzy, składanych latami przez szarych obywateli na emeryturę, brzmi jakoś znajomo... I mało śmiesznie!

Wprawdzie ten film to komedia i do tego amerykańska, ale gdy zauważyć, że jego fabuła zawiązuje się wokół defraudacji pieniędzy, składanych latami przez szarych obywateli na emeryturę, brzmi jakoś znajomo... I mało śmiesznie!

<!** Image 2 align=none alt="Image 181267" >

Może ustalmy zatem, że komedia komedią, ale dobrze by było, żeby ten film obowiązkowo puszczano w pewnych polskich instytucjach. Ot tak, w ramach przestrogi! A trzeba przyznać, że jest się w filmie „Tower Heist: zemsta cieciów” czego bać, gdyż ludzie nabrani przez rekina z Wall Street postanowili odpłacić oszustowi pięknym za nadobne. Aczkolwiek Ben Stiller i Eddie Marphy nie są wielkiej urody, to pomysł na zemstę mają piękny i aż strach, że polscy widzowie mogą film Bretta Ratnera potraktować jak instruktaż. Choć w zasadzie dlaczego nie, przecież się należy! (K)<!** reklama>

Ludzie listy piszą, a życie - swoje historie...

Jeśli poprzedni film z powodu tematu (kant na emerytach) był swojski, to „Listy do M.” są produkcją rodzimą. Co prawda film oparty jest na schemacie przeboju kinowego „To właśnie miłość” Richarda Curtisa, a wyreżyserował go Słoweniec Mitja Okorn, ale w końcu zrobił już wcześniej udany serial „39 i pół”, a teraz czerpie od najlepszych... Na taką też postawił obsadę, bo kogo tu nie ma: Tomasz Karolak, Paweł Małaszyński, Maciej Stuhr, Piotr Adamczyk, Roma Gąsiorowska, Kasie - Zielińska i Bujakiewicz, a nawet Julia Wróblewska, która uratowała już niejeden film. Ja się najbardziej cieszę na nienachalnego guru intelektu wśród aktorów - Wojciecha Malajkta i na staroświecko piękną Agnieszkę Wagner. A wszystkich spotykamy w pięciu historiach, które - dziejąc się w czasie okołobożonarodzeniowym - pozwalają nam wrócić do wiary w magię świąt. (K)

Randka, którą zaplanowano na... 20 lat

Najpierw była powieść Davida Nichollsa, a potem jej ekranizacja, której podjął się Lone Scherfing. Mowa o filmie „One day” z tytułowym bohaterem w postaci daty 15 lipca. Tego dnia w 1988 r. Emma (Anne Hathaway) i Dexter (Jim Sturgess) mają swą pierwszą randkę i pod wpływem porywów sztubackiej miłości postanawiają się spotykać przez kolejne 20 lat, zawsze tego samego dnia - 15 lipca. A że życie każdego z nich biegnie swoim torem, spotkania wypadają w Paryżu, Londynie, Edynburgu... Czy okaże się to Dniem Świstaka? (K)

Nie pytaj, jakiego koloru jest ta łódź podwodna

Będzie to wiadomość z gatunku tych, które wyważają otwarte drzwi, ale chyba warto ją powtórzyć przy okazji premiery filmu „Moja łódź podwodna”. Otóż, każde pokolenie musi mieć swój film o dojrzewaniu i związanych z tym problemach. A za sprawą debiutanta Richarda Ayoade, teraz mają go rówieśnicy głównego bohatera, 15-latka Oliviera Tate’a. Postać wymyślił autor książki pod tym samym tytułem, Joe Dunthorne, i jeśli burzy hormonów Oliviera i jego rówieśników nic nie powstrzyma - musi się przetoczyć - to pogodzenie znudzonego sobą małżeństwa rodziców jest zadaniem przekraczającym możliwości 15-latka. A jednocześnie problemem, z którym coraz częściej borykają się nastolatkowie pod każdą szerokością geograficzną.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski