Ofiarami szaleńca z Jersey jest bydgoszczanka, Izabela R., dwójka jej dzieci, ojciec i prawdopodobnie jej koleżanka z dzieckiem. Oprawcą - mąż, Damian.
<!** Image 3 align=none alt="Image 177150" sub="Wczoraj popularny dziennik brytyjski „The Sun” zamieścił obszerną relację z tragedii w Jersey, ilustrując ją wieloma zdjęciami zasztyletowanej bydgoszczanki, jej dzieci oraz Damiana R., mężczyzny, który zabił swoją rodzinę fot. thesun.co.uk">Tragedia rozegrała się w niedzielę po południu w St. Helier, stolicy wyspy Jersey, jednej z Wysp Normandzkich na kanale La Manche. W niedzielę Izabela R. z rodziną wróciła z urlopu z Bydgoszczy...
- Wszystko zaczęło się w domu, potem przeniosło się na ulicę. Mężczyzna zaatakował swoją żonę, osiemnastomiesięcznego syna, 6-letnią córkę, teścia i kobietę z dzieckiem, która była u nich w domu. Z tego, co ludzie mówią, sąsiedzi widzieli szamotaninę, myśleli, że mężczyzna bije kobietę. Okazało się, że napastnik miał nóż. Ruszyli w ich stronę. 30-latek zaczął biec w stronę interweniujących mężczyzn i na ich oczach dźgać się nożem - relacjonuje „Expressowi” pani Anna, z pochodzenia bydgoszczanka, od kilku lat mieszkająca na Jersey. Izabelę R., również pochodzącą z naszego miasta, znała z polskiej szkoły, do której chodzą ich dzieci.
Najpierw ich, potem siebie
- Nie znałyśmy się bliżej, ale jako Polacy żyjemy w ciepłych stosunkach. Włączyłam Internet i nie mogłam uwierzyć, że to ją spotkała ta tragedia. Ale inni znajomi to potwierdzili. A niedawno oglądaliśmy zdjęcia z zakończenia roku jej córki... - zawiesza głos nasza rozmówczyni.
<!** reklama>
Męża Izabeli R., Damiana R. - ojca ich dwójki dzieci - nie znała. Blisko miesiąc temu połknął ponad 80 przeciwdepresyjnych tabletek. - Cztery tygodnie temu próbował popełnić samobójstwo. Wylądował na pogotowiu. Nikt nie uznał, że potrzebuje pomocy, a moim zdaniem, każdy, kto robi taki krok, jej potrzebuje. Izabela R. była atrakcyjną kobietą. Nie pracowała, była w domu i zajmowała się dziećmi. Jej mąż pracował na budowie i naprawdę musiał harować za trzech, bo u nas jest bardzo drogo. Nie każdy byłby w stanie utrzymać żonę, dwójkę dzieci i teścia. Nie słyszałam, by wcześniej były u nich jakieś konflikty. Z tego, co mówili wspólni znajomi, to Damian R. zawsze był cichy i spokojny. Podobno był bardzo zazdrosny o żonę - mówi pani Anna, która nie wie, kim była druga z zamordowanych w szale kobiet oraz dziecko. - Prawdopodobnie to koleżanka, często rodzice mający dzieci w tym samym wieku spędzają czas razem - mówi pani Anna, która, podobnie jak mieszkańcy wyspy, zszokowana jest brutalną historią.
Jak podają serwisy informacyjne, zabita kobieta i dziecko to osoby, które razem z polskim małżeństwem wynajmowały mieszkanie.
Moje pociechy...
Na portalach społecznościowych można znaleźć Izabelę R. i Damiana R. Ona - zadbana, atrakcyjna blondynka. Przebojowy uśmiech, niebieskie oczy, długie włosy, pełny makijaż. Na jednym ze zdjęć w czarnym stroju i z czerwonym kwiatkiem wpiętym we włosy. Pełno jej również na zdjęciach w galerii Damiana R. On uśmiecha się tajemniczo, patrzy w obiektyw przenikliwym wzrokiem. Na jednym ze zdjęć trzyma małego synka, na innym uśmiechniętą od ucha do ucha - jak mama - córeczkę w długich, jaśniutkich i lekko kręconych włosach. Kolejne zdjęcie jakby wycięte z rodzinnego albumu: siostra z braciszkiem słodko śpią. Pod zdjęciem ojciec napisał „moje pociechy...”.
Napastnik jako jedyny przeżył całe zdarzenie - w stanie ciężkim przebywa w szpitalu. Podobno po ataku sam próbował popełnić samobójstwo. Motywy zbrodni nie są znane.