Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciało słucha

Lena Kałużna
Nawet jeśli jesteś klepsydrą, nie ciesz się tak. Nazwa tej sylwetki również jest wymowna. Czas płynie i ani się obejrzysz jak staniesz się jabłkiem, kręglem, czymś równie „zwiewnym jak motylek”.

Zaklinam się, że nie dzielę kobiet na typy sylwetek. A podziałów powstało wiele i jest w czym wybierać. Najpopularniejszą kategorią jest „baba na rynku”, czyli owoce i warzywa. Znane są ci zapewne jabłka i gruszki, zaczyna się więc lekko. Ale uważaj, bo Twoje ciało może załapać się do kształtnej kategorii pieczarki lub papryki. Można też cofnąć się do podstawówki, przypomnieć sobie alfabet i nazwać swoją sylwetkę jedną z literek. Np. „W” jak „Weź idź i nie wracaj”. Do fascynujących kategorii należą też klasyfikacje według przyrządów kuchennych i innych z finezją dobranych cudów. Kielich, kręgiel, dzwon, kolumna, młotek czy mój faworyt - cegła…

W cycki

Istnieje oczywiście ideał kobiecej sylwetki, klepsydra. Posiadaczka talii osy, proporcjonalnych ramion względem bioder i cudownego wszystkiego. Ale nawet jeśli jesteś klepsydrą, nie ciesz się tak, nazwa tej sylwetki również jest wymowna. Czas płynie i ani się obejrzysz, staniesz się jabłkiem, kręglem czy czymś równie „zwiewnym jak motylek”. Pilnuj się dziewczę, zegar tyka, ziarenka piasku przesypują się z jednej komory klepsydry do drugiej. Zgodnie z grawitacją, w stronę bioder i brzucha. Nigdy tak jak byśmy chciały - w cycki.

Problem z zaletami

Ja się tak trochę buntuję i nie dzielę. Pracuję przecież nie tylko z kobiecą sylwetką, ale i jej posiadaczką. Często babką, która wyrwana w nocy ze snu potrafi w ułamku sekundy wyrecytować wszystkie swoje niedoskonałości i niepożądane fałdki. Problem ma natomiast z zaletami. Uczę więc, co i jak nosić, żebyśmy były z siebie zadowolone. Nie dolewam oliwy do ognia przedmiotowym traktowaniem sylwetek. Staram się wzmocnić w kobietach świadomość swoich zalet, a o tym, co uważają za swoje wady rozmawiać krótko i na temat. Ale zawsze łagodnie. Nieustannie zadziwia mnie natomiast, jak kobiety same nazywają swoje ciała. Szczególnie, kiedy nie są one takie, jak byśmy pragnęły. Do delikatnych nazw należą „bufory” czy „uszy jamnika” (tak nazywają biust), „oblesie” (tak nazywają nogi), czy określanie ramion jak u „enerdowskiej pływaczki po sterydach”. Słyszałam bardzo wiele wulgarnych i ohydnych określeń, jakimi kobiety nazywają swoje ciało. Nie mogę ich napisać, bo redaktorka prowadząca i tak je wykreśli przy korekcie. Zresztą nie chcę, bo jeszcze zacznie ktoś z nich korzystać.

Głaskać ją

Psychologowie już dawno udowodnili ogromną moc słów. Uważaj, co do siebie mówisz, jak się zwracasz do siebie - bo Twoje ciało słucha i bardzo się tym przejmuje. Kiedy codziennie rano stojąc przed lustrem jak mantrę w kółko mówisz do siebie „jestem brzydka, zero kobiecości”, twój umysł powtarza echo tych słów i traktuje je jak prawdę. Ciało będzie czuło się niekochane. Słowami trzeba wspierać własną duszę, głaskać ją.
Oczywiście samymi słowami nie zmienisz w sobie poczucia, że nie wyglądasz kobieco. Tak samo jak siedząc na kanapie, jedząc czekoladę i mówiąc „jestem szczuplutka” nie schudniesz. Ale jeśli patrząc na swoje odbicie w lustrze wcale nie czujesz się ani jak rajski ptak, ani zgrabny łabądek, to proszę, pamiętaj chociaż słowa Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego: „(…) kochajcie wróbelka, dziewczęta. Kochajcie do jasnej cholery!”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!