[break]
Świadkowie tego zdarzenia omal nie zemdleli na widok upadającego po wyjściu z pociągu starszego człowieka, jego stłuczonej potylicy i krwi. A później to ich - z wściekłości - krew zalała, gdy razem z rannym czekali na lekarza. - Słyszymy karetkę, jest tuż-tuż, a ratowników jak nie widać, tak nie widać - relacjonuje pani Joanna, która w niedzielę wieczorem znalazła się na peronie trzecim. - Kolejarz rzucił, że i tak tu nie dojadą, bo po nowemu nie ma jak. Nie wierzyłam własnym uszom. Na szczęście w pociągu było dwóch ratowników medycznych, profesjonalnie zajęli się tym panem, pozostawało tylko czekać na służby medyczne.
W tym czasie karetka pogotowia, starym zwyczajem, podjechała pod tzw. bramę awaryjną za budynkiem poczty przy ul. Zygmunta Augusta. Kierowca zadzwonił domofonem i poprosił o wpuszczenie karetki na teren PKP. - Usłyszeliśmy, że wjazd jest niemożliwy, bo droga jest zablokowana przez budowę - tłumaczy dr Tadeusz Stępień, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. - Próbowaliśmy podjechać od strony wejścia głównego, ale tu także natknęliśmy się na przeszkodę w postaci barierek, jakichś desek, ludzie pomagali nam je przestawiać. Ostatecznie ekipa musiała biec na peron. Nie było proste odnaleźć się w nowym budynku dworca. Pomagali sokiści, kolejarze. Cenny czas mijał. Mogło wydarzyć się wszystko.
Ekipa ratunkowa zajęła się wreszcie pasażerem, po czym stanęła przed kolejnym dylematem.
- Ruchome schody? Bardzo funkcjonalne rozwiązanie dla pasażerów, ale nie dla ratowników z noszami! Te schody są za strome. Krzesełko kardiologiczne po nich też nie zjedzie, chyba że bardzo pochylone do przodu. Nam nie wolno narażać pacjenta, szczególnie, że sprzęt medyczny ustawiony w niestandardowej pozycji może zawieść. Podobnie jest z windą. Ze sprzętem, z pacjentem trudno się tą drogą przemieszczać - mówi dr Stępień. Cieszy się, że rannych nie było więcej...
Ruchome schody? Bardzo funkcjonalne rozwiązanie dla pasażerów, ale nie dla ratowników z noszami! - dr Tadeusz Stępień, WSPR Bydgoszcz
Ewa Sieradzka-Błaszczyńska, inżynier kontraktu budowy Dworca PKP zapowiada, że już 27 listopada prace się zakończą. - Niestety, nie zawsze udaje się dojechać tak blisko, jak potrzeba. Budowa wiąże się z różnymi tymczasowymi trudnościami, które warto sygnalizować menedżerowi obiektu. Wjazd na perony III i IV dla służb ratunkowych został zaprojektowany od ul. Żeglarskiej, przez teren „Energetyki” i Pesy. Jednak nie będzie możliwości przejazdu z peronu na peron, z uwagi na wymagane przez przepisy podniesienie ich poziomu na wysokość 55 cm od główki szyny.
Moim zdaniem: Dworcowa logika
Dopóki nie dzieje się coś złego, dopóty nie wprowadza się lepszych rozwiązań. Gdyby wypadek na dworcu wydarzył się w dzień powszedni, w godzinach pracy, być może jakimiś budowlanymi ścieżkami karetce udałoby się szybciej dostać do chorego leżącego na peronie. W niedzielę wieczorem ratownicy i lekarz pogubili się w dworcowej logistyce (i logice), pojechali znaną ścieżką i odbili się od zamkniętej bramy. Coś nie tak z komunikacją? Pewnie, że budowa rządzi się swoimi prawami, ale gdyby, nie daj Boże, coś większego wydarzyło się na stacji, wykonawca, i spółka też musieliby zmienić swój zawodowy rozkład jazdy... (kb)