Andrzej Jagielski był mistrzem kamieniarskim, od lat trzydziestych ubiegłego wieku prowadził w Koronowie zakład kamieniarsko-rzeźbiarski. Wykonał między innymi pomnik Chrystusa przy dawnej śluzie przy ul. Bydgoskiej w Koronowie, a także pomnik upamiętniający bitwę pod Koronowem z 1410 roku, także przy ul. Bydgoskiej. W późniejszych latach pracował z nim jego syn Jerzy.
2 września 1939 roku, w trakcie działań wojennych niedaleko Koronowa, zginął niemiecki żołnierz Wolfgang Berndt. Trzy lata później do Andrzeja Jagielskiego przyjechali rodzice żołnierza i poprosili o wykonanie pomnika. Pracownicy koronowskiego zakładu wzięli się do pracy. Przewieźli nad rzeczkę Kadzionkę potężny głaz, w którym Andrzej Jagielski wykuł i pomalował napisy.
Przeczytaj też: W Koronowie odkopano szkielety
Po ponad 70 latach te wydarzenia wciąż są żywe w rodzinie państwa Jagielskich. Prawnuk pana Andrzeja, 10-letni dziś Kacper, podążył śladem tamtej historii. Wspierają go w tym jego rodzice - Piotr i Mirosława.
- Plansza z fotografiami ukazującymi prace przy tym pomniku od zawsze znajdowała się w rodzinnych archiwach, podobnie inne zdjęcia dokumentujące działania pradziadka Andrzeja i dziadka Jerzego - mówi Mirosława Jagielska.
- Po wojnie szczątki żołnierza przewieziono do zbiorowej mogiły na terenie obecnego ośrodka Belma nad Zalewem Koronowskim, a jeszcze później na cmentarz koło Szczecina. Polacy skuli napisy z kamienia pozostawiając tylko imię i nazwisko - opowiada Kacper Jagielski.
Czytaj dalej na kolejnej stronie
Po latach nikt nie potrafił określić lokalizacji kamienia. Pod koniec 2014 roku rodzina Jagielskich rozpoczęła poszukiwania przeczesując okoliczne lasy w Kadzionce.
- Mój kolega znał mieszkańca Kadzionki, który pamiętał z przekazów początki II wojny światowej w tamtych okolicach. Dzięki jego znajomości terenu i historii okolicy, w marcu 2015 roku, udało nam się zlokalizować kamień, zanurzony obecnie do połowy w wodach Zalewu Koronowskiego (jeziora Stoczek i Piaseczno, tam gdzie dawniej płynął strumyk) - mówi Piotr Jagielski. - W naszym odczuciu „nieokreślona siła, duch pradziadka” pokierował nami tak, że udało nam się znaleźć właściwy głaz pośrodku lasu - dodaje jego żona.
Kacper jest dziś uczniem IV klasy Szkoły Podstawowej w Koronowie. Bardzo chętnie opowiada dzieje pradziadka. Jego wiedza zrobiła duże wrażenie na uczestnikach zwiedzania Koronowa, które odbyło się w lutym ubiegłego roku.
- Mimo to, historia nie jest jego wyjątkową pasją. Kacper lubi dużo wiedzieć i jest bardzo dociekliwy. Ma wiele zainteresowań, a jego największym hobby są nowoczesne technologie - mówi mama chłopca.
Przed Kacprem i jego rodzicami pozostały jeszcze tajemnice do odkrycia, bo nie wszystkie fakty z tej historii są znane.
- Prawdopodobnie realizację zlecenia nadzorował osobiście ojciec zastrzelonego żołnierza. Nie udało nam się jednak zdobyć rzetelnych danych na temat żołnierza i jego rodziny. Wszystkie informacje o nich mają charakter domysłów, domniemań. Będziemy próbowali dotrzeć do wiarygodnych informacji - kończy nasza rozmówczyni.
Polub "Express" na Facebooku