Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłopiec walczy dzielnie z ciężkim rakiem mózgu

Sonia Gruszka
Miał dwa lata i cztery miesiące, gdy stwierdzono u niego rzadką odmianę guza mózgu. Dla niego i jego rodziców zaczął się najtrudniejszy czas w życiu.

Miał dwa lata i cztery miesiące, gdy stwierdzono u niego rzadką odmianę guza mózgu. Dla niego i jego rodziców zaczął się najtrudniejszy czas w życiu.

<!** Image 3 align=right alt="Image 211943" sub="Piotruś przeszedł ciężką chemioterapię, rzadko stosowaną u dzieci w jego wieku. Obecnie nowotwór jest w fazie remisji. Przed nawrotem choroby może uchronić go terapia u profesora Slavina w Tel Awiwie">Ponad rok temu państwo Wojciechowscy zaniepokoili się tym, w jaki sposób syn przechylał główkę. Pediatra skierował chłopca do neurologa. Rezonans wykazał guza pnia mózgu. Wówczas w szpitalu im. dr. Jurasza podjęto decyzję o natychmiastowej operacji. Guz był złośliwy.

- Usunięto guz, ale ze względu na specyfikę operacji mózgu, bez zapasu tkanek - mówi Emilia Wojciechowska, mama Piotrka. - Okazało się, że ten maleńki dwuipółmilimetrowy fragment tkanki, który został w głowie syna, nie poddaje się chemioterapii. Zastosowano więc tzw. megachemię - dodaje.

Profesor Mariusz Wysocki z bydgoskiej Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii poddał Piotrusia innowacyjnej terapii, w której mieściły się: bardzo intensywna chemioterapia połączona z naświetlaniami rzadko stosowanymi u tak małych dzieci oraz autologiczny przeszczep szpiku, czyli taki, w którym wykorzystano własne komórki macierzyste małego pacjenta. Metoda, którą zastosowali bydgoscy lekarze wykorzystywana jest m.in. w jednej z najlepszych klinik w Bostonie.

<!** reklama>

- Terapia przyniosła dobry efekt, jednak organizm Piotrusia został skrajnie osłabiony, pojawiły się powikłania i dlatego została podjęta decyzja o zakończeniu tzw. leczenia podtrzymującego. Synek od trzech miesięcy nie przyjmuje chemii. Właśnie czekamy na wyniki badań, które określą, czy nie ma nawrotu choroby. Na razie wszystko jest na dobrej drodze, ale wciąż jesteśmy pełni obaw. W ciągu ostatnich miesięcy przeszliśmy wiele dramatycznych chwil. Nasze dziecko było wycieńczone, nie mogło samodzielnie jeść. Naświetlania przyniosły przykre skutki uboczne. Zniszczyły przełyk syna - wspomina Emilia Wojciechowska.

Gdy państwo Wojciechowscy trafili na informację o leczeniu prowadzonym w Międzynarodowym Centrum Terapii Komórkowej i Terapii Immunologicznej Raka w Tel Awiwie, postanowili zrobić wszystko, by Piotruś je przeszedł. Terapia polega na podaniu pacjentowi komórek pobranych od spokrewnionego dawcy (w przypadku Piotrusia będzie to prawdopodobnie jego tata). Przed wszczepieniem komórki są poddawane obróbce w laboratorium. Jako że pochodzą z innego organizmu, mogą rozpoznać komórki rakowe w ciele chorej osoby i zniszczyć je. Państwo Wojciechowscy są w kontakcie z twórcą metody, profesorem Shimonem Slavinem, który będzie leczył chłopca. Rodzice czekają na paszporty i starają się o kredyt. Samo leczenie w Izraelu będzie kosztowało około 150 tysięcy złotych. Dlatego apelujemy do wszystkich, którzy chcą i mogą pomóc, by przekazali wpłaty na leczenie Piotrusia. Liczy się czas i każdy, najdrobniejszy gest.

Wyjazd ma nastąpić po 10 czerwca. - Bez względu na to, ile uda nam się zebrać, na pewno nie zrezygnujemy z szansy leczenia Piotrusia u profesora Slavina. Nasze dziecko i my wycierpieliśmy już dość - mówi Emilia Wojciechowska.

POMOC

Dane subkonta w Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko” Stawnica 33, 77-400 Złotów. Spółdzielczy Bank Ludowy Oddział Złotów

89 8944 0003 0000 2088 2000 0010

z dopiskiem: darowizna na leczenie Piotra Wojciechowskiego 234/W.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!