https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chciał wyrwać córkę z rąk narkotykowych dilerów, to spalili mu samochód. Ojciec, który nie dał za wygraną

Maciej Czerniak
Spalony samochód to tylko część ceny, jaką pan Andrzej i jego rodzina musiała zapłacić za próbę wyrwania 13-latki z rąk narkotykowych przestępców
Spalony samochód to tylko część ceny, jaką pan Andrzej i jego rodzina musiała zapłacić za próbę wyrwania 13-latki z rąk narkotykowych przestępców Maciej Czerniak
Andrzej Mikrut opowiada o gehennie, przez jaką przeszła jego rodzina. Chcąc ratować 13-letnią córkę, naraził się "niewłaściwym ludziom". Sprawa jest w sądzie, ale jeden z podejrzanych zdążył uciec za granicę.

Zobacz wideo: Wyższe świadczenie 500 plus" PiS chce zmian

Sprawa dotycząca dramatycznych wydarzeń, które rozegrały się pod koniec 2018 roku w Bydgoszczy, trafiła na wokandę. W Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy na ławie oskarżonych zasiadło trzech mężczyzn, którzy mają zarzuty spalenia samochodu i stosowania gróźb karalnych pod adresem bydgoszczanina.

On sam podkreśla, że organy ścigania chciały doprowadzić przed sąd jeszcze jednego z podejrzanych, ale mężczyzna zdążył uciec za granicę. Jego sprawę zawieszono.

- Kosztowało mnie to naprawdę wiele. Moi bliscy wiele zapłacili - mówi Andrzej Mikrut, bydgoski przedsiębiorca mający firmę świadczącą pomoc drogową i warsztat naprawczy. Dodaje, że przez wydarzenia, do których doszło w 2018 roku i kolejnych miesiącach, jego bliscy byli objęci specjalistyczną opieką psychiatryczną.

Spłonął samochód

Chodzi o zdarzenia z połowy listopada 2018 roku, jakie rozegrały się na ulicy Czołgistów na bydgoskich Jachcicach.

- Rzucono coś w stronę samochodu - mówił Mikrut, poszkodowany. - Najpierw zobaczyłem kulę ognia, potem pojawił się dym. Zupełnie, jakby rzucono koktajl Mołotowa.

To Cię może też zainteresować

Spłonęła laweta, auto którym pan Andrzej świadczył usługi holowania pojazdów. Twierdził, że wcześniej został zaatakowany przez młodych ludzi. Grożono mu pozbawieniem życia.

Wiązał tę sprawę z interwencją, której podjął się krótko wcześniej. Był zaniepokojony zachowaniem 13-letniej córki. Przypuszczał, że dziewczyna mogła mieć kontakt z dilerami dopalaczy. Zaczął kontaktować się z osobami, których numery znalazł w jej telefonie. Poszedł nawet - jak sam zaznacza - na spotkanie z jedną z tych osób i zażądał, by zerwała kontakty z jego córką.

Materiały, które zdobył w toku prowadzonego własnego, prywatnego śledztwa, przekazał policji. Na ich podstawie ostatecznie udało się doprowadzić oskarżonych przed sąd. Za groźby karalne grozi kara do 2 lat więzienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski