Zawodnicy rozpędzają się jak torpedy. Łup! Ktoś padł na boisko, ale już po chwili turniej toczy się dalej. Tu nikt się nie oszczędza. Gra w rugby to nie przelewki. Zwłaszcza dla osób, które poruszają się na wózkach...
Rugby na wózkach to gra zespołowa dla osób z niedowładem nóg i rąk. Dyscyplinę w latach 70. ubiegłego wieku wymyślili Kanadyjczycy, nic więc dziwnego, że początkowo rozwijała się głównie w tym kraju i sąsiednich Stanach Zjednoczonych. Z czasem jednak zaczęła zyskiwać zainteresowanie również w Europie. Do Polski gra dotarła w 1997 roku.
<!** reklama>Biorą w niej udział dwie drużyny, liczące po czterech zawodników, które rywalizują na boisku do koszykówki. Używa się zaś piłki do gry w siatkówkę. Celem graczy jest zdobycie jak największej liczby punktów, a - w największym skrócie - chodzi o to, by przekroczyć linię bramkową przeciwnika. Nie jest to jednak proste zadanie.
- Zawodnicy nie mogą się dotykać, ale zderzają się wózkami. Gdy dwie osoby na siebie wpadną, zdarzają się wywrotki. Nie jest to jednak traktowane jako faul. Kary wymierza się za niebezpieczną grę, jak wjechanie z rozpędem w tył wózka - tłumaczy Krzysztof Kranz z Fundacji Aktywnej Rehabilitacji i zawodnik drużyny Jokers.
Przed meczem zawodnicy oceniani są w skali od 0,5 do 3,5 punktu w zależności od stopnia niepełnosprawności. Suma całej drużyny nie może przekroczyć ośmiu punktów, dlatego na boisku mogą pojawiać się zarówno gracze silniejsi, jak i słabsi. Każdy ma swoje zadanie i specjalnie przystosowany sprzęt.
Są dwa rodzaje wózków. Krótsze i węższe, przeznaczone dla atakujących, czyli wysoko punktowanych zawodników. Dłuższych i szerszych wózków ze zderzakami używają osoby niżej punktowane. Mają one za zadanie blokować przeciwników i torować drogę swoim.
Skąd bierze się zainteresowanie rugby na wózkach?
- To jedyna gra zespołowa, w której mogą się wykazać osoby z dysfunkcją górnych kończyn. Część z nich to osoby, które na co dzień mają problemy z pokonaniem krawężnika. Na boisku jeździ się zupełnie inaczej, można się wyżyć, rozpędzić i komuś przywalić - śmieje się Krzysztof Kranz.
Zobacz galerię: Chcesz się wyżyć, jedź na rugby