Chcesz reklamować towar, a paragon jest wyblakły? Przeczytaj

Klienci jednego z bydgoskich marketów zwracają uwagę, że przy kasach wydaje się im nieczytelne dowody zakupów. A nie widząc, za co się zapłaciło, łatwo jest dać się oszukać.

<!** Image 3 align=none alt="Image 212602" sub="Od lewej: paragon ze sklepu Intersport z 2011 roku, paragon z Kauflandu z ubiegłego tygodnia, paragon z Kauflandu sprzed miesiąca i paragon z Biedronki sprzed trzech tygodni (Fot.: Dariusz Bloch)">

W zeszłym tygodniu na naszym redakcyjnym biurku wylądował plik paragonów.

- Regularnie robię zakupy w Kauflandzie na Wojska Polskiego i nie pamiętam, kiedy dostałem tam czytelny paragon. Ten kwitek mam od wczoraj, a już trudno odczytać, co jest na nim napisane - pan Andrzej pokazuje nam wyblakły papierek.

<!** reklama>

Rzeczywiście, poza wytłuszczoną sumą do zapłaty, widać na nim raczej niewiele. Osoba ze słabszym wzrokiem bez lupy nie odczytałyby cen poszczególnych produktów.

Wystarczy kod kreskowy

- A ten paragon noszę w portfelu od miesiąca, na wypadek, gdybym musiał reklamować kupiony towar. Ale nic na nim już nie widać, więc mogę go w sumie wyrzucić do śmieci. I tak nikt przecież nie uzna białej kartki za dowód zakupu - martwi się pan Andrzej.

Jarosław Kaduczak, rzecznik sieci Kaufland, uspokaja, że do reklamacji towaru w sklepie wcale nie potrzeba paragonu.

- Wystarczy, że na produkcie jest kod kreskowy. Sprawdzamy po nim, czy towar faktycznie został kupiony w jednym z naszych sklepów. Jeżeli tak, towar można reklamować nawet nie mając paragonu - tłumaczy.

Trzymaj opakowanie

Z ciekawości dzwonimy do Kauflandau, w którym nasz Czytelnik robił zakupy, by sprawdzić, czy system ten faktycznie działa.

- Dzień dobry. W zeszłym tygodniu kupiłem u państwa maszynkę do strzyżenia, ale okazało się, że nie działa. Czy będę mógł ją teraz reklamować? - pytamy.

W odpowiedzi słyszymy, że nie ma sprawy, wystarczy, że przyniesiemy ze sobą paragon.

- I tu pojawia się problem, bo chyba go zapodziałem... - udajemy zakłopotanie.

Pracownica punktu obsługi klienta nas jednak uspokaja.

- Bez paragonu też można u nas reklamować. Proszę tylko przynieść maszynkę razem z oryginalnym opakowaniem - potwierdza słowa rzecznika.

Łatwo można dać się oszukać

Taka odpowiedź pana Andrzeja satysfakcjonuje jednak tylko połowicznie. - Łatwiej przechowuje się paragon niż całe opakowanie. Gdybym kupił coś większego, to karton chciałbym wyrzucić, by nie zajmował mi miejsca w domu.

Nasz Czytelnik zwraca też uwagę na to, że wiele osób czytając paragon lubi skontrolować, czy dobrze podliczono towar.

- Jak się nie można doczytać, ile za co zapłaciliśmy, łatwo jest człowieka oszukać. Nieraz się zdarza, że ekspedientka coś źle nabije na kasę lub dwa razy podliczy to samo. Chciałbym móc kontrolować, czy wszystko jest w porządku.

Rzecznik Kauflandu obiecał nam, że zadzwoni do sklepu przy Wojska Polskiego i poprosi kierownictwo, by zajęło się sprawą nieczytelnych paragonów.

Potrzebny czy nie?

Okazuje się, że nie ma przepisu, który jednoznacznie określałby, że do reklamacji towaru w sklepie niezbędny jest paragon.

- W przypadku sporu to po stronie klienta leży jednak obowiązek udowodnienia, że towar nabyto u tego, a nie innego sprzedawcy. Klient musi również udowodnić, za jaką kwotę został on nabyty oraz to, że nie minął jeszcze okres gwarancji. Najlepiej jest więc mieć ze sobą paragon lub fakturę, ale inne dokumenty, które zawierają takie informacje, jak na przykład wyciąg z konta, też mogą posłużyć do reklamacji - tłumaczy Krzysztof Tomczak, miejski rzecznik konsumentów.