To dla pana drugi sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pierwszy był nieudany. Mocno pan go przeżywał?
To nie było proste, bo do końca musieliśmy walczyć o utrzymanie. Siedziało to mocno w mojej głowie. Graliśmy przeciętnie, niewiele nam wychodziło. Po jego zakończeniu musiały upłynąć dwa miesiące zanim nabrałem ochoty, żeby pójść znowu na siłownię. Mam nadzieję, że w tym sezonie nie będziemy tego przeżywać. Są nowe cele i znowu czuję olbrzymią motywacje do walki.
Siatkówką interesował się pan od dzieciństwa?
Pochodzę z małej miejscowości Zakrzewo, położonej między Włocławkiem a Inowrocławiem. Tam trudno było cokolwiek uprawiać. Grałem trochę w siatkówkę i koszykówkę. Jeździłem na mecze Anwilu. Byłem na finale, kiedy ten zespół zdobył jedyny w historii złoty medal. Piłka nożna mnie nie interesowała. Dziś trochę żałuję, że też nie kopałem, bo te umiejętności przydałyby się czasem w siatkówce.
Kiedy się zrodził pomysł, żeby postawić na siatkówkę?
Gdzieś w połowie gimnazjum postanowiłem pojechać na testy do Bydgoszczy. Skontaktowałem się z trenerem Krzysztofem Kowalczykiem, który był bardzo chętny, żebym dołączył do chłopaków do klasy sportowej. I tak już zostało. Później była przeprowadzka do Bydgoszczy, a następnie wyjazd do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale. Ciągle poza domem, szybko dorastałem.
Jak zareagowali na to rodzice?
Dla mnie 14-latka, to było coś normalnego. Im trudniej było się z tym oswoić. Od tamtej pory wracam do domu tylko w okresie wakacyjnym lub na święta. Tata i brat kibicują mi często na meczach.
A później był powrót do Bydgoszczy...
Na rok, ale z uwagi na dwie kontuzje, miałem przerwę. Lepiej mi poszło w Wałbrzychu, tam grałem przez dwa lata. Zdobyliśmy mistrzostwo I ligi, wywalczyłem pozycję pierwszego atakującego. To tam uświadomiłem sobie, jak ważne jest przygotowanie fizyczne. Wziąłem się ostro w garść.
Co pan czuł, kiedy zagrał w pierwszym meczu PlusLigi?
Akurat w Katowicach go przegraliśmy, ale cieszyłem się, że osiągnąłem swój cel. Że mogę grać z najlepszymi, przyglądać im się z bliska i z nimi rywalizować.
A jakie są pana marzenia związane ze sportem?
Żeby siatkówka zawsze sprawiała mi radość. Trener Bednaruk już zauważył moje mankamenty i zamierzam jeszcze mocniej pracować. Chodzi o to, żebym utrzymywał wysoki poziom w dłuższym wymiarze czasowym. Chcemy z zespołem rozegrać bardzo dobry sezon. Wierzymy, że kibice oglądając nasze spotkania nie będą już więcej się męczyć...
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU