Przypomnijmy, o tym, że Międzynarodowy Festiwal Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Camerimage ostatecznie kończy swoją współpracę z Bydgoszczą Marek Żydowicz, dyrektor wydarzenia, poinformował kilka tygodni temu w liście otwartym do mieszkańców Bydgoszczy. Pisał w nim: "Nie jesteśmy w stanie organizować tu Camerimage przy zaledwie 20-procentowym wkładzie miasta Bydgoszczy do budżetu festiwalu". Przy okazji podziękował za wszystkie lata współpracy.
To była reakcja na ofertę, jaką Żydowiczowi złożył prezydent Rafał Bruski - na ten rok zaproponował mu dotację w wysokości 1,5 mln zł, ale po spełnieniu szeregu warunków, wśród których znalazły się między innymi dodanie słowa "Bydgoszcz" do nazwy festiwalu i organizacja wszystkich festiwalowych wydarzeń w Bydgoszczy (do tej pory niektóre wystawy towarzyszące Camerimage odbywały się w Toruniu). Marek Żydowicz nie przyjął tej propozycji.
Swoich sił próbował także u marszałka województwa. "W związku z tym, że prezydent miasta Bydgoszczy Rafał Bruski przedstawił oczekiwania wobec festiwalu Camerimage, które niemal w całości są nierealne, zwracam się z prośbą do Państwa o analizę możliwości udzielenia nam przez władze województwa pomocy w zatrzymaniu festiwalu w regionie" - pisał w liście do Piotra Całbeckiego i zarządu województwa w styczniu. Prosił w nim także o pilną reakcję, "ponieważ do końca miesiąca musimy udzielić odpowiedzi innym miastom zainteresowanym przyjęciem Camerimage" - pisał.
Polecamy:
Spacer bydgoskimi schodami. Podróż w czasie na starych zdjęciach
Marszałek odpowiedział, że na większą niż do tej pory [1 mln zł - przyp. red.] dotację ze strony województwa Marek Żydowicz liczyć nie może.
Dziś (czwartek) szef Camerimage oficjalnie zapowiedział, że tegoroczna edycja festiwalu odbędzie się miedzy 9 a 16 listopada w toruńskich Jordankach.
- 20 lat błąkaliśmy się po świecie zdobywając doświadczenie i budując festiwal do rangi jednego z najbardziej rozpoznawalnych festiwali w świecie kina. Postanowiliśmy wrócić do Torunia. Ta decyzja jest decyzją dla nas trudną, dlatego że warunki organizacji festiwalu w Toruniu są inne niż te, do których przywykliśmy, ale jak państwo wiedzą, lubimy wyzwania. Tym bardziej że elementem dopingującym nas do podjęcia tej decyzji jest sprawa zakończenia zagospodarowania Jordanek, a mianowicie budowy brakującego elementu na Jordankach. Bardzo liczymy na to, że będzie to budynek, który pozwoli nam osiąść w Toruniu na stałe - mówił na sesji Rady Miasta Torunia.
Opinii publicznej na razie nie są znane warunki finansowe, na jakich Camerimage ma w Toruniu osiąść. - Czekają nas w tej chwili rozmowy, domyślam się, że niełatwe, abyśmy ustalili niezbędne wparcie tego przedsięwzięcia w roku 2019 - mówił na sesji prezydent Torunia Michał Zaleski.
O komentarz do decyzji Marka Żydowicza poprosiliśmy w bydgoskim ratuszu. - Deklaracja pana Żydowicza wyrażona podczas sesji Rady Miasta Torunia potwierdza to, czego się spodziewaliśmy - mówi Michał Sztybel, wiceprezydent Bydgoszczy. - Potwierdza też tezę, że Bydgoszcz była tylko swoistą „przechowalnią bagażu”. Pan Żydowicz realizuje to, co zapowiedział podpisując list intencyjny z ministrem Glińskim i prezydentem Zaleskim. Pan dyrektor od lat narzekał na infrastrukturę w Bydgoszczy, tymczasem dzisiaj chwali warunki jakie festiwal miał nad Brdą. Cóż, lepiej późno niż wcale - kończy.
Deklaracja pana Żydowicza wyrażona podczas sesji Rady Miasta Torunia potwierdza to, czego się spodziewaliśmy
Bydgoska radna PiS Grażyna Szabelska ubolewa nad tą stratą. W ostatnich tygodniach walczyła o to, by festiwal jednak zatrzymać nad Brdą. Proponowała nawet spotkanie z udziałem profesjonalnego mediatora, który pomógłby dojść do porozumienia Markowi Żydowiczowi i prezydentowi Rafałowi Bruskiemu. Nic z tego nie wyszło. - Dziś mogę powiedzieć tylko tyle, że bardzo żałuję, że kolejny festiwal odchodzi z Bydgoszczy - komentuje. - Ale to chyba czas, by zastanowić się dlaczego tak jest, że ważne i ciekawe wydarzenia wyprowadzają się z naszego miasta, a nowe nie napływają.
Chyba czas, by zastanowić się dlaczego tak jest, że ważne i ciekawe wydarzenia wyprowadzają się z naszego miasta, a nowe nie napływają.
Radny KO Jakub Mikołajczak mówi z kolei, że taki obrót spraw go w ogóle nie zaskoczył. - Chyba można było się tego spodziewać - komentuje. - Myślę, że przenosiny Camerimage do Torunia będą dla organizatorów festiwalu dużym wyzwaniem i to z wielu powodów. Życzę im powodzenia, mam nadzieję, że wszystko się uda. Obawiam się jednak jednego: znając strategię negocjacyjną pana Żydowicza spodziewam się, że w pierwszym roku współpracy z Toruniem będzie wykazywał hurraoptymizm, ale w kolejnym rozpocznie typowy dla siebie teatr coraz większych oczekiwań i roszczeń. Nie wiem, czy Toruń będzie w stanie tym wymaganiom sprostać, bo z tego co wiem, jest w o wiele gorszej sytuacji finansowej niż Bydgoszcz.
Recenzja filmu "Kobiety Mafii 2"