Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Całe życie w przedszkolu

Redakcja
Co sprawia, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy? Wredni, zakompleksieni, albo przebojowi i uczuciowi?

Jasne, wiele rzeczy, ale traumy i fascynacje okresu pacholęcego przecenić trudno. Bo to, jak wtedy postrzegaliśmy świat oraz co i jak z tego zapamiętaliśmy, ustawia nam w głowach wiele. „Pani z przedszkola” to film właśnie o tym. O ulotnych momentach, które naprawdę miały znaczenie, o pamiętaniu i o tym, co odciska na nas piętno.

Tyle, że to taka komedia, która albo nas zauroczy, albo kompletnie zirytuje. Tak jak jakiegoś typka, który na moim seansie cały czas biadolił, że „następnym razem to on wybiera film”. Pewnie uwiodła go promocja, która obiecywała wielkie jaja, czym srodze zawiodła wielkich jajcarzy. Bo „Pani z przedszkola” to film zabawny, ale na pewno nie śmieszny. Mamy tu za to scenki z PRL widziane tak, jak pamięta je główny bohater - wówczas dziecię lub wyrostek. Nie ma więc politykowania, jest odkrywanie świata kobiet i mężczyzn, ale też oglądanie tego, jak rozpada się własna rodzina. Jak niby kochający się ludzie, trochę śmieszni, trochę nudni, oddalają się od siebie. Jak gdzieś w tej małej stabilizacji dotyka ich los - w różny sposób, też fundując im te fajne chwile, za którymi tęsknić będą już zawsze.

Cała ta produkcja to jakby sesja u psychologa - główny bohater wylewa z siebie wspomnienia - narracja jest więc poszatkowana. Do tego przyjęta perspektywa dziecka daje okazję do udziwniania konwencji, wprowadzania np. scen komiksowych. Niestety kiepskich. Niezła jest za to ballada o PRL, szczególnie dla ludzi urodzonych w latach 60-tych. Te sąsiedzkie imprezy, ta zupa mleczna, to leżakowanie, te milicyjne komiksy... No i te role społeczne, zupełnie inne niż dzisiaj. Tata wędrujący na zebranie w przedszkolu? No gdzież, tata w ogóle nie wiedział, gdzie jest to przedszkole. Tata był od spraw ważniejszych. Choćby majsterkowania.

Tak więc oglądamy opowieść o zwyczajnej rodzinie. Tata ma wąsy i jest modelarzem, mama kocha synka. I pewnego dnia poznaje panią Karolinę z przedszkola... Siła tego filmu to aktorzy - Kulesza, Woronowicz, Janda, Simlat i świetna Karolina Gruszka. No właśnie, i jak tu lubić Rosjan, skoro reżyser Wyrypajew Iwan wziął sobie panią Karolinę za żonę i wywiózł ją do Moskwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!