Zmarł Ignacy Kołata, przewodniczący Rady Osiedla Szwederowo. Bydgoszcz straciła człowieka zaangażowanego w walkę o region kujawsko-pomorski.
<!** Image 2 align=right alt="Image 137311" sub="Ignacy Kołata (po prawej) w czasach, gdy działał w Ruchu Społecznym „Region”. Spotkania z ludźmi to był jego żywioł / Fot. Archiwum">Na początku 1998 roku niemal pewne wydawało się, że Bydgoszcz znajdzie się w preferowanym przez torunian regionie Pomorze Nadwiślańskie. Wtedy powstał Ruch Społeczny „Region”, którego jednym z czołowych działaczy był Ignacy Kołata. Nieznani szerzej ludzie zdołali przekonać posłów i prezydenta RP, że musi powstać region z siedzibą wojewody w Bydgoszczy. - Ignacy Kołata liczył zresztą na to, że powstanie województwo bydgoskie, ale utworzenie kujawsko-pomorskiego było także jego sukcesem. Widziałem wtedy ogromną pracę, wręcz mordęgę jego i innych, jeżdżenie w teren, powroty po nocach, spotkania. Ci ludzie naprawdę dawali z siebie wszystko - wspomina Jerzy Derenda, wówczas jeden z działaczy ruchu „Region”.
<!** reklama>- Zaskakujący był szeroki odzew na nasze hasła. Jeździliśmy do różnych miast w regionie i wszędzie spotykaliśmy się z poparciem. To było spontaniczne jednoczenie się mieszkańców w ruch obywatelski o rozmiarach i dynamizmie, o którym dziś możemy tylko marzyć - tak mówił o tym sam Ignacy Kołata na łamach „Expressu” 5 czerwca tego roku.
Symbolem ruchu, a jednocześnie jego znakiem dla polityków był budzik. Działacze próbowali wykorzystać sukces „Regionu”. Wystartowali w wyborach lokalnych, ale przepadli. Ignacy Kołata wrócił do tego, co kochał - działalności na rzecz swojego osiedla Szwederowo. Organizował Dni Szwederowa, pisywał do lokalnego periodyku „Nasze Szwederowo”, kierował tutejszą Radą Osiedla. - To był taki prawdziwy “ojciec osiedla”. Trudno będzie zapełnić tę pustkę po nim. Dlatego cieszę się, że powstała inicjatywa, aby skwer, na którym odbywały się Dni Szwederowa nazwać imieniem Ignacego Kołaty - mówi Nikoletta Stachura, dyrektorka Domu Kultury „Arka” przy ul. Konopnickiej, którego Ignacy Kołata był częstym gościem.
Ignacy Kołata przyszedł na świat w 1937 roku we wsi Puszcza pod Więcborkiem. Jako siódme dziecko w rodzinie został chrześniakiem prezydenta Ignacego Mościckiego. Po nim nosił imię. Na pamiątkę pozostała też książeczka oszczędnościowa, a w niej odręczna dedykacja prezydenta Mościckiego o obowiązku pracy na rzecz pomyślności państwa. - Myślę że te słowa przyświecały mężowi przez całe życie. Ukochał swoje Szwederowo, któremu poświęcał każdą wolną chwilę. Jego miłością był też Romet, w którym przepracował wiele lat jako kierownik działu kontroli jakości. Uwielbiał odpoczywać na działce. Uprawiał na niej warzywa, a przywiązanie do ziemi wyniósł z domu rodzinnego. Powiedział, że kiedy umrze, chciałby mieć w grobie ziemię ze swojej rodzinnej wsi. Tak też się stało. Syn pojechał do Puszczy i przywiózł ziemię z podwórka, po którym mąż jako dziecko chodził - powiedziała nam pani Krystyna Kołata, wdowa po Ignacym Kołacie. Jak każdy człowiek, także on miał swoje słabostki. - Kiedy w domu trzeba było wbić gwódź czy wymienić uszczelkę, zrzucał to na mnie mówiąc, że ma ważniejsze cele - śmieje się pani Krystyna.
Pogrzeb zmarłego 9 listopada społecznika odbył się wczoraj na cmentarzu komunalnym przy ulicy Wiślanej. Żegnali go prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz, przewodnicząca Rady Miasta Dorota Jakuta, byli i obecni radni i parlamentarzyści oraz tłumy bydgoszczan.