https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cała sprawa rzucona na wiatr

Jarosław Jakubowski
Komplet dokumentów sprawy karnej znalazł w środę na głównej ulicy Okola nasz Czytelnik. Ustaliliśmy, że papiery zgubił sam oskarżony.

Komplet dokumentów sprawy karnej znalazł w środę na głównej ulicy Okola nasz Czytelnik. Ustaliliśmy, że papiery zgubił sam oskarżony.

<!** Image 2 align=right alt="Image 93375" sub="Wczoraj na ulicy Grunwaldzkiej jeszcze leżały dokumenty sprawy Rajmunda S. Jego adwokat polecił mu je posprzątać Fot. Dariusz Bloch
">Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, protokół z przesłuchania świadków i podejrzanego, a także pismo z kancelarii adwokackiej skierowane do sądu - to wszystko znalazł w środę około godziny 17 pan Andrzej, nasz Czytelnik. - Papiery leżały rozrzucone na ulicy Grunwaldzkiej po stronie południowej, między ulicami Wrocławską a Kanałową. Dzieci, które tam były, powiedziały mi, że dokumenty gubił przejeżdżając srebrny dostawczy mercedes - relacjonuje pan Andrzej, który przekazał nam znalezisko.

Papiery dotyczą sprawy Rajmunda S., oskarżonego o znęcanie się fizyczne i psychiczne nad żoną, zamieszkałą w gminie Złotniki Kujawskie. Zanieśliśmy dokumentację do kancelarii adwokackiej przy ul. Obrońców Bydgoszczy. - To dokumenty należące do mojego klienta. W środę byliśmy w Inowrocławiu w sądzie. Odwiozłem go na ulicę Bernardyńską w Bydgoszczy. Nie wiem, jak papiery mogły się znaleźć na Grunwaldzkiej - zdziwił sie adwokat, który prowadzi sprawę Rajmunda S. Mecenas przy nas zatelefonował do klienta, który obecnie mieszka w Bydgoszczy. Ten stwierdził, że być może położył papiery na dachu swojego „malucha”, po czym odjechał zapominając o nich. Tyle tylko, że „maluch” był rzekomo zaparkowany przy placu Poznańskim.

<!** reklama>Podczas środowej rozprawy sądowej miała zapaść decyzja, czy Rajmund S. będzie aresztowany, czy zostanie na wolności. Zapadło orzeczenie korzystne dla oskarżonego. Jak przypuszcza jego adwokat, jego klient być może postanowił „uczcić” swój sukces. Cieszył się tak bardzo, że zgubił dokumenty. Inną wersję przedstawia sam oskarżony: - Wsiadałem do samochodu przy placu Poznańskim i tam na dachu zostawiłem dokumenty. Musiały zahaczyć o bagażnik i kiedy przejeżdżałem Grunwaldzką, rozsypały się. Najgorsze, że były tam moje świadectwa pracy...

Tych jednak na bydgoskiej ulicy nie znaleziono.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski