Katastrofa pod Pasłękiem zdarzyła się w lipcu 2018 roku. Gdy Krzysztof Sobański, 33-letni pilot z 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku, odbywał lot ćwiczebny, doszło do awarii maszyny. Pilot zdołał wyprowadzić myśliwiec poza obszar zabudowany. Sam się katapultował. Niestety jego spadochron się nie otworzył i mężczyzna spadł na ziemię. Zginął na miejscu.
Przyczyna tragedii miało być właśnie wadliwe zaprojektowanie mechanizmu strzałowego w fotelu katapultowym. Pierścień został dodatkowo wzmocniony przez Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 z Bydgoszczy. Spowodowało to, że nie doszło do pęknięcia pierścienia, co zablokowało otwarcie spadochronu. Tę wersję w oświadczeniu potwierdziła Polska Grupa Zbrojeniowa.
Do 5 lat więzienia
Dziś winą za śmierć pilota obciąża się byłych już pracowników WZL nr w Bydgoszczy (zostali zwolnieni po wypadku). To oni byli odpowiedzialni za skonstruowanie specjalnego pierścienia w fotelu katapultowym. Sprawnie działający miał umożliwić ucieczkę z myśliwca.
- Dwóm osobom prokurator przedstawił zarzuty popełnienia przestępstwa z art. 160 § 1 k.k. w zw. z art. 155 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. (narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślnego spowodowania śmierci pilota - przyp. DW). Przesłuchani w charakterze podejrzanych mężczyźni nie przyznali się do zarzuconych im czynów i odmówili złożenia wyjaśnień. Za zarzucone im przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności do 5 lat - informuje Dominika Szunejko, asystentka rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jak doszło do tragedii
Przyczyna tragedii miało być właśnie wadliwe zaprojektowanie mechanizmu strzałowego w fotelu katapultowym. Pierścień został dodatkowo wzmocniony przez Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 z Bydgoszczy. Spowodowało to, że nie doszło do pęknięcia pierścienia, co zablokowało otwarcie spadochronu. Tę wersję w oświadczeniu potwierdziła Polska Grupa Zbrojeniowa.
Oskarżeni nie przyznali się do winy. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
