Gdy w ubiegłym sezonie Ryszard Tarasiewicz po przejęciu zespołu odmienił Zawiszę, wywalczył awans do grupy mistrzowskiej, a potem zdobył Puchar Polski „złotousty” właściciel drużyny nazwał szkoleniowca Kaszpirowskim.
Po serii 8 tegorocznych meczów bez porażki i 6 kolejnych zwycięstwach pod wodzą Mariusza Rumaka, Radosław Osuch przywołał kolejnego magika na określenie trenera: Copperfield. Następny (oby długo, długo nie) będzie Houdini?
Nie lubię określenia „wkalkulowana porażka”, ale za taką trzeba przyjąć przegraną Zawiszy na boisku mistrza Polski. Jak już przegrać, to w takim meczu, a nie z zespołem, z którym walczy się bezpośrednio o jakiś konkretny cel, a takim dla Zawiszy jest utrzymanie. Podobnie jak dla Ruchu, GKS-u czy Cracovii.
Z chorzowianami i bełchatowianami Zawisza już wygrał, teraz kolej na „Pasy”, z którymi bydgoszczanie zagrają w piątek na Gdańskiej. Goście przyjadą z nową trenerską „miotłą” - Jackiem Zielińskim.
Legia w tym sezonie przegrała już osiem meczów, a momentami jej gra i wyniki oraz goniącego ją Lecha wyglądały (w wypadku „Kolejorza” wyglądają) tak, jakby żadnej z nich nie zależało na tytule, ale to tylko specyfika polskiej ekstraklasy.
Nie tak dawno „Przegląd Sportowy” zestawił aktualnych liderów w europejskich ligach i wyszło na to, że Legia jest najsłabszym liderem w tej stawce.
Ale Legia nie zwykła tracić punktów na własnym boisku, stąd porażka Zawiszy, choć dodajmy: po walce i swojej grze w środku pola.
Na pocieszenie możemy powiedzieć zawiszanom, że znaleźli się w doborowym towarzystwie. W ten weekend swoje zwycięskie serie zakończyły też takie tuzy europejskiego futbolu, jak Manchester Utd (0:1 w Londynie z Chelsea) i Lazio Rzym (0:2 w Turynie z Juventusem).
Porażkę na Łazienkowskiej można przełknąć, bo z Legią nie takie zespoły jak Zawisza przegrali i przegrają. Nie można jednak powiedzieć „nic się nie stało”, bo akurat tych goli, które strzelili Michał Żyro i Michał Kucharczyk można było uniknąć.
Brak koncentracji przy wyrzucie piłki z autu przy pierwszym golu oraz kiks przy drugim, który chyba też wynikał z braku koncentracji (a może nerwowości?) ułatwiły zadanie gospodarzom.
Gdyby nie to, 0:0 byłoby w zasięgu podopiecznych Mariusza Rumaka. Zawisza nie był dawno tak blisko wywiezienia korzystnego wyniku z Łazienkowskiej.
Teraz pełna koncentracja na „Pasach”!