Spis treści
- Skuszona reklamą na Facebooku kupiłam strój kąpielowy, dwuczęściowy, pięknie wyglądał na zdjęciu. Nie mówiąc o opiniach, gdzie komentujący aż piali z zachwytu, jakby nie chodziło o strój, a nie wiadomo co - opowiada pani Beata z Bydgoszczy. - Długo na niego czekałam. Gdy przelałam pieniądze, wcale nie tak mało, zobaczyłam informację, że będzie płynął z Chin. Czekałam dwa tygodnie i już na pierwszy rzut oka produkt nie wyglądał, jak ten w reklamie.
"Tylko dobre opinie, a moja zła zniknęła"
Opowiada: - Kolory nie były tak mocne, tylko jakieś takie mdłe, materiał cienki jak pergamin, a rozmiar? Zamówiłam L, a przyszły majtki XL, czyli za duże, a stanik S - za ciasny. To nawet nie było więc od pary! Zwykły, chiński szajs za 120 zł z przesyłką! Tam pewnie kosztował dwa dolary. Nie wiem więc skąd taki zachwyt komentujących, bo ja dodałam bardzo złą opinię. Jednak... po godzinie już jej nie było, a tylko same dobre. To jest zwykła ściema!
Handel recenzjami na zlecenie kwitnie
Bydgoszczanka znów widziała fajną reklamę na Facebooku - urządzenia w różnych wariantach, które robi cuda z warzywami. Nie znalazła ani jednej złej oceny produktu. Zadała pytanie: "Jak długo trwa, zanim ostrza się stępią i już takie skarby nie wyjdą? Pytam, bo sprzęt nie jest tani". Nikt jej nie odpowiedział.
To nie jest żadna tajemnica, że firmy kupują fałszywe opinie na temat swoich produktów i jeszcze nawet je komentują w stylu: "Cieszymy się, że jest pan/pani zadowolona/ny z naszego towaru". Ma to wyglądać realistycznie. W realu to zwyczajnie płacą za dobre recenzje.
Widać, handel pozytywnymi opiniami pisanymi na zlecenie wraz z publikacją na wybranych portalach stał się lukratywnym pomysłem na biznes.
- Tymczasem trolling, kupione, fałszywe opinie o produktach w internecie są wpisane na czarną listę nieuczciwych praktyk rynkowych.
- Transparentność komunikatów zamieszczanych w sieci to coraz większe wyzwanie dla przeciętnego użytkownika - komentuje Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. - Niestety, nawet elementy, które miały zapewniać wsparcie przy podejmowaniu decyzji i weryfikowaniu oferty, jak opinie czy recenzje, stają się polem naruszeń. Zamieszczanie fałszywych lub zniekształconych ocen jest prawnie zakazane i działa nie tylko na niekorzyść konsumentów, ale również uczciwych przedsiębiorców.
Nielegalne! Tak to działa!
UOKiK wszczął właśnie kolejne takie postępowanie, tym razem postępowanie wobec firmy Best-Review z Leszna właśnie za handel nieprawdziwymi recenzjami w internecie. Wprowadzała konsumentów w błąd sprzedając gotowe recenzje bez uprzedniego przetestowania produktów czy sprawdzenia rzetelności zleceniodawców. Co więcej, zlecający często mieli wpływ na brzmienie publikowanych opinii, a nawet sami je tworzyli.
Klienci trafiali do przedsiębiorcy przez jedną z paru należących w tym czasie do niego stron opartych na podobnym mechanizmie.
Repertuar wszystkich tych stron internetowych był do siebie zbliżony. Każda zawierała ofertę publikowania m.in. "opinii Google z treścią" i "opinii [Google] bez treści (same gwiazdki)" na popularnych portalach i serwisach.
Na tych portalach są kupione recenzje!
Wykupione przez klientów pozytywne opinie zamieszczano w wizytówkach Google Maps czy na portalach takich jak:
- znanylekarz.pl,
- opineo.pl,
- oferteo.pl,
- ceneo.pl,
- wakacje.pl,
- TripAdvisor,
- Google Play,
- a także na serwisach społecznościowych (Facebook).
To klient decydował o częstotliwości zamieszczania i długości opinii a tym samym finalnych kosztach usługi. Jeśli zarzuty się potwierdzą, firmie Best-Review grozi kara do 10 proc. obrotu.
Sypią się kary za fałszywe oceny!
To nie jedyny taki przypadek. W lutym tego roku nałożył na Agencję City Damian Trzciński z Poznania 40 tys. zł kary za handel nieprawdziwymi recenzjami , postawił także zarzuty firmie J&J Jakub Brożyna, która za pośrednictwem strony Seosklep24.pl oferowała usługę "Opinie w Google Maps". Wcześniej ukarał za to spółki Opinie.pro z Lubartowa i SN Marketing z Krakowa - łączna wysokość sankcji finansowych wyniosła ponad 70 tys. zł.
