Jutro radni Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Rady Miasta Bydgoszczy zajmą się informacją o działaniu Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych w Bydgoszczy. Jako, ze to "informacja", radni nie będą się zajmować PSZOK-ami na sesji miejskiej rady.
Zdaniem ratusza punkty odbioru odpadów działają bez większych zastrzeżeń. Nieco inaczej widza to mieszkańcy, którzy uwag mają sporo, a niemal wszystkie dotyczą zasad przyjmowania śmieci w PSZOK-ach.
- Jeszcze niedawno sytuacja była prosta. Robiłem remont w swoim mieszkaniu, część odpadów budowlanych została mi po tym, jak nie zmieściła się do darmowego bigbaga, którego zamówiłem i który wypełnił się w całości. Nie chciałem utrudniać życia sąsiadom i zapełnić całego kontenera na „zmieszane” tymi odpadami, więc na dwie tury przywiozłem resztę odpadów w workach po gipsie i klejach do punktu przy Remondisie - relacjonuje nasz czytelnik ze Śródmieścia. - Jedyne, co musiałem zrobić to wjechać na wagę i pokazać dowód osobisty. Podjechałem na plac manewrowy, tam już czekał pracownik który pokazał mi, gdzie mam wyrzucić pozostałości. Potem pozostało tylko wjechać na wagę i wrócić do domu. Wszystko bezproblemowo. Komu to przeszkadzało i dlaczego utrudnia się życie mieszkańcom?
Bo zdaniem niektórych utrudnieniem jest konieczność okazywania przy wjeździe do PSZOK dowodu, ze zapłaciło się ostatni rachunek za śmieci. Bez tego żadne błagania nie pomogą - pracownik właściciela śmieci na teren PSZOK nie wpuści.
Jak odbić się od szlabanu?
- Moja mama zamierzała zrobić porządki w piwnicy, nazbierało się tam trochę starego sprzętu, jakiś odkurzacz, stare radio, zepsuty ekspres do kawy. Postanowiłem, że zawiozę wszystko do PSZOK, choć mogłem to po prostu wyrzucić do kontenera pod blokiem. Teraz żałuję, że chciałem być taki eko, bo straciłem tyko czas, pieniądze na paliwo i nerwy – relacjonuje nasz Czytelnik. - Podjechałem z tym „majdanem” do PSZOK przy ulicy Inwalidów. Przy szlabanie powitał mnie pies i pani z obsługi. Było miło do czasu, kiedy nie kazała mi pokazać rachunku, który potwierdzi, że płacę za śmieci. Tłumaczyłem, że to nie moje śmieci i że jestem tylko "kurierem". Zażądała więc rachunku do właścicielki śmieci. Mogłem pokazać też przez internet, że opłaciłem swoje rachunki. Nie wiem, dlaczego miałbym komuś pokazywać swoje dane z konta bankowego? Wyjaśnienia, że nie mam na koncie takiej pozycji jak „rachunek za śmieci”, bo u mnie płaci się za wszystko razem – wodę, zarządzanie, czynsz i tak dalej niewiele pomogły. To jakiś absurd. Miałem ochotę po prostu wyciągnąć wszystko z bagażnika i zostawić to przed wejściem, do PSZOK już nie wróciłem i więcej tam nie pojadę - zarzeka się nasz Czytelnik. - Następnym razem wywalę wszystko do kontenera i będę miał spokój.
Mieszkańcy sami sobie winni
Ratusz twierdzi, że wcześniejsze, liberalne zasady wywozu odpadów do PSZOK-ow nie sprawdziły się.
- Sytuacja wymagała interwencji, bo coraz więcej firm i przedsiębiorców chciało pozbywać się odpadów budowlanych i gruzu w PSZOK-ach. To groziło potencjalnym wzrostem kosztów ich funkcjonowania. Pamiętajmy, że cały system jest finansowany z opłat, które wnoszą m. in. mieszkańcy. Mogłoby się okazać, że wzrost kosztów pociągnąłby za sobą również wzrost opłat dla bydgoszczan, tego chcieliśmy uniknąć - wyjaśnia Krzysztof Zająkała, dyrektor Biura Zarządzania Gospodarką Odpadami Komunalnymi. - Pojawił się też problem ze zużytymi oponami, stąd wprowadziliśmy limit 8 opon rocznie, które można przywieźć do PSZOK. Przypomnijmy, że opony nie są odpadem komunalnym, ale odbieramy je w PSZOK-ach. Okazało się jednak, że część garażowych wulkanizatorów uznała, że lepiej podrzucać opony do PSZOK niż utylizować je zgodnie z przepisami.
Tyle, że PSZOK-i reklamowano jako miejsce, które będzie dostępne dla każdego, kto chce pozbyć się własnych śmieci. Chodziło o to, by odpady nie trafiały do parków i lasów, nie wyrzucano ich gdzie popadnie, nie zapychano nimi kontenerów, które nie były przeznaczone na składowanie gruzu. Miały być elementem walki z dzikimi wysypiskami śmieci w mieście. Obecny system i tak łatwo obejść, wystarczy pokazać jakikolwiek rachunek na koncie - obsługa nie jest w stanie zweryfikować czy dotyczy on np. zaliczki na wodę czy jest to opłata za śmieci.
- Każdy system można obejść, ale wierzymy w odpowiedzialność ekologiczną bydgoszczan. Z obserwacji, które poczyniła ProNatura wynika, że osoby które z różnych powodów nie mogły zostawić odpadów w PSZOK, wracały później z odpowiednimi potwierdzeniami opłat za śmieci - zapewnia Krzysztof Zająkała.
