- Wyprowadzka dowództwa sił specjalnych do Warszawy nie jest przesądzona – takie dobre wieści przekazał wczoraj poseł Janusz Zemke, przewodniczący Komisji Obrony Narodowej.
- Jestem po rozmowach z ministrem Klichem, jest wielce prawdopodobne, że dowództwo sił specjalnych jednak będzie nad Brdą. Jeśli nie, Bydgoszcz zostanie siedzibą jednej z istotnych struktur NATO – zapewnia Janusz Zemke. Pakt już zainwestował w Bydgoszczy prawie 150 milionów złotych, głównie w siedzibę przy ulicy Szubińskiej, a także w sprzęt, dzięki któremu Bydgoszcz będzie miała jawną i niejawną łączność bezpośrednią z wszystkimi dowództwami NATO na świecie. - W 2008 roku ruszają szkolenia w Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO, przyjedzie do nas sam sekretarz generalny Paktu Północnoatlantyckiego - zapowiada poseł.
<!** reklama>Dobre wieści z MON płyną dla całego regionu, pieniądze dostanie choćby pułk chemiczny z Brodnicy, a jednostka w Chełmnie będzie miała przebudowane ujęcie wody, na czym skorzysta całe miasto. Dla bydgoszczan ważniejsze są jednak dwie inne kwestie. Pierwsza – Wojskowe Zakłady Lotnicze przez najbliższe lata nie muszą bać się bezrobocia, zapadła bowiem decyzja, że samoloty „MiG-29” będą używane w polskiej armii do 2025 roku, przez kilka kolejnych lat nie wyjdą też z użytku rosyjskie SU-22. A WZL zajmują sie ich serwisowaniem, więc do Bydgoszczy płynąć będą armijne zlecenia.
Sprawa druga, to unikatowy tomograf, którego nie ma żadna inna placówka w kraju, a w który wzbogaci się szpital wojskowy. Będzie to zwieńczeniem inwestycji, która da mu 9 sal operacyjnych (kosztem 12 milionów złotych). - To dobra wiadomość dla mieszkańców, bo 90 procent chorych stanowią cywile – mówi Janusz Zemke. - A tomograf pozwoli badać pacjenta jeszcze w czasie operacji i na bieżąco nią kierować.
Będzie również co robić w bydgoskiej Belmie (armia zwiększa zamówienia, będzie również kupować nowy typ zapalnika niekontaktowego), zyska Polon (produkuje urządzenia, które są wykorzystywane w rosomakach i zbierają doskonałe recenzje w Afganistanie). W najgorszej sytuacji jest Nitrochem, ale i dla niego zapaliło się światełko. - Nie ma co ukrywać, w magazynach armii zalega trotyl i nikt nie będzie go teraz kupował. Dyrektor firmy jest w Izraelu i negocjuje z armią jego dostawy. Cały czas idzie też mocny eksport do USA, zakład jednak cierpi na niekorzystnym dla niego kursie dolara – mówi poseł Zemke.