Wczoraj na rozprawie w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy stawili się Jarosław M. i Piotr S. Obaj mają postawione zarzuty naruszenia miru domowego. Tym niepozornym występkiem określono wydarzenia, które rozegrały się latem 2015 roku w centrum Bydgoszczy.
Sprawa dotyczy siłowni, klubu fitness oraz hotelu przy ulicy Skłodowskiej-Curie w Bydgoszczy. W czerwcu zeszłego roku do lokalu wtargnęło kilkunastu uzbrojonych mężczyzn. Wyważyli drzwi, wymienili zamki, na bramie powiesili łańcuch z kłódką. Pojawiła się też kartka z informacją, że klub jest nieczynny z powodu... awarii. Ówczesna właścicielka klubu Mega Fit nie miała pojęcia, co się dzieje.
- Ktoś, o kim nigdy w życiu nie słyszałam, mianował się nowym szefem. A przecież została tam kasa fiskalna z pieniędzmi, cały sprzęt, który kupiłam i wszystkie dokumenty - mówiła Magdalena B., która w rozpoczętym niedawno procesie ma status pokrzywdzonej. - To jest mój klub, który prowadzę od trzech lat. Nie zalegam z żadnymi opłatami i nie wiem, o co w ogóle chodzi.
Ktoś, o kim nigdy w życiu nie słyszałam, mianował się moim szefem. Nie wiem, o co w ogóle chodzi. - Magdalena B.
Kobieta miała podpisaną umowę z firmą Hotel-Tur. Ochroniarze, którzy wdarli się do środka i okupowali klub, działali na zlecenie spółki Alberia. Obie strony konfliktu przedkładały na policji i w prokuraturze dokumenty, mające świadczyć o prawie do zajmowania lokalu. Oblężenie zakończyło się po sześciu tygodniach. Klub przejęła z powrotem Magdalena B.
Ten spór był jedną z odsłon konfliktu, który trwał między dwoma braćmi, biznesmenami Januszem i Mirosławem S. Bracia dzielą między siebie imperium finansowe, w skład którego wchodzą takie firmy jak Maktronik, Hotel-Tur w Szczecinie, Arka-Mega w Kołobrzegu, Locum w Warszawie, hotel City, Apro-Investment w Bydgoszczy. Ten majątek wyceniano niegdyś na 1 mld zł. Bracia pokłócili się o niego kilka lat temu. W ubiegłym roku jeden z nich próbował siłą (przy pomocy wynajętych osiłków i buldożerów) przejąć od brata firmę Maktronik.
Niespodziewanie wczoraj obrońca Jarosława M. - rzekomo w ubiegłym roku kierującego akcją przejęcia klubu Mega w imieniu Mirosława S. - złożył w sądzie wniosek o skierowanie sprawy do mediacji. Na propozycję ugody przystała również strona przeciwna, wraz z oskarżycielem prokuratorem Mirosławem Wałęzą z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. - Mediacja zawsze jest lepszym rozwiązaniem. Widać krewni chcą dojść do pewnego porozumienia - komentował śledczy.