W poniedziałek, 18 lipca, mieszkanka bydgoskiego Szwederowa straciła blisko 80 tysięcy złotych, dając wiarę oszustom w historię o wypadku drogowym wnuczki. To coraz częstsza metoda - oszuści wybierając jako ofiary starsze osoby podają się za policjantów lub oficerów Centralnego Biura Śledczego Policji, którzy prowadzą akcję przeciwko... wyłudzaczom. W przypadku mieszkanki Szwederowa oszust - także „policjant” - wyłudził pieniądze jako należność za wyciszenie sprawy wypadku, który miała spowodować wnuczka bydgoszczanki.
Najpierw wypytują
- Czasami oszuści tacy informują, że potrzebne są pieniądze, żeby sprawca wypadku wyszedł z aresztu - dodaje Przemysław Słomski z zespołu prasowego bydgoskiej KWP. - Podczas rozmowy oszuści najpierw wypytują o oszczędności, dopiero potem proszą o pieniądze. Następnie informują ofiarę, że przyślą kolegę lub koleżankę, czy też rzekomego policjanta po odbiór gotówki.
Czasami tacy oszuści informują, że potrzebne są pieniądze, żeby sprawca wypadku wyszedł z aresztu... - Przemysław Słomski, KWP
Oczywiście zastrzegają, żeby nikogo nie informować o tym, ponieważ jest to „tajna akcja”. Niekiedy bywa tak, że oszuści chcąc uwiarygodnić się, każą swojej ofierze bez rozłączania się wybrać numer 997 lub 112, po czym słuchawkę przejmuje inna osoba, podając się za policjanta i potwierdza tożsamość oszusta, jako funkcjonariusza CBŚP.
Nie biorą gotówki
W podobny sposób w minionym tygodniu mieszkanki Torunia przekazały oszustom ponad 60 tysięcy złotych! Jedna z nich najpierw przekazała 20 tysięcy złotych, a następnego dnia, gdy oszuści zadzwonili do niej ponownie, przekazała im 40 tysięcy złotych.
Funkcjonariusze przypominają, że policjanci nigdy nie dzwonią w takich przypadkach jak opisują to oszuści i nigdy nie żądają pieniędzy.