To nieuniknione, choć nie potrafimy się z tym godzić. W dobiegającym końca roku odeszło od nas na zawsze wielu znanych bydgoszczan.
<!** Image 3 align=right alt="Image 136141" sub="3 marca odszedł Kazimierz Hoffman - uważany za jednego z najwybitniejszych polskich poetów przełomu XX i XXI w. / Fot. Radosław Sałaciński">Niestety, z długiej listy mogliśmy wybrać tylko kilka najbardziej znaczących postaci. Takich jak
Witold Majchrzak.
Legendarny siłacz, atleta, nestor polskich kulturystów zmarł 7 lutego. Miał 91 lat. Urodzony w Berlinie jako dziecko osiadł w Bydgoszczy. Ponieważ imponowała mu sprawność fizyczna i siła, zaczął trenować. Najpierw był bokserem, potem ciężarowcem i zapaśnikiem, pod koniec lat 30. XX w. stał się czołowym atletą Polski. W czasie wojny jako jedyny podjął wezwanie dyrektora cyrku berlińskiego, znanego w okresie międzywojennym atlety Maksa Schmidta, do walk z brunatnym niedźwiedziem. Po wojnie z sukcesami nadal walczył na zapaśniczym ringu i ciężarowym pomoście. W 1956 r. zajął się z pasją kulturystyką, której poświęcił całe swoje późniejsze życie. Na własnej posesji wybudował siłownię, gdzie przez prawie 30 lat ćwiczył i szkolił młodzież. Chętnie też propagował ćwiczenia siłowe w różnych środowiskach, występując z pokazami w szkołach, zakładach pracy, domach kultury itp.
<!** reklama>3 marca tego roku w Bydgoszczy odszedł
Kazimierz Hoffman,
zwany „księciem bydgoskich poetów”. W ocenie wielu był jednym z najwybitniejszych polskich poetów przełomu XX i XXI w. Pochodził z Grudziądza, a w Bydgoszczy osiadł po studiach, w 1953 r. Przez kolejne prawie 30 lat pracował w bydgoskim oddziale Polskiej Agencji Prasowej. To jego piórem czytelnicy polskiej prasy informowani byli o tym, co ważnego działo się w naszym mieście. Z PAP odszedł na znak protestu przeciw postępowaniu kierownictwa serwisu po 19 marca 1981 r., kiedy to Polskę obiegła oficjalna relacja o wydarzeniach w sali sesyjnej bydgoskiego Urzędu Wojewódzkiego, tyle że... diametralnie odmienna od tej, którą w rzeczywistości Hoffman napisał i wysłał do Warszawy. Potem pracował w tygodniku „Fakty”. Jako poeta debiutował na radiowej antenie w 1950 r. W swoim dorobku miał, m.in., 19 tomików poetyckich i dwa tomy esejów o sztuce. W 2005 roku otrzymał nagrodę polskiego Pen Clubu za całokształt twórczości literackiej. Oceniano ją jako ascetyczną w formie, a jednocześnie niesłychanie bogatą w treści i wyjątkowo wrażliwą na obfitość zjawisk objawiających się w świecie.
Zaledwie dzień później, bo 4 marca odszedł na zawsze jeden z najbardziej znanych bydgoskich uczonych, prof. dr inż.
Jerzy Sypniewski.
Żołnierz AK i WiN, urodzony w Puławach w 1926 r. Ukończył studia na Wydziale Rolniczo-Leśnym na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. W Bydgoszczy osiedlił się w 1969 r., współtworząc późniejszą Akademię Rolniczą, dziś część Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego. Tytuł profesora otrzymał w 1987 r. Posiadał ogromny dorobek naukowy, był autorem ponad dwustu prac. Specjalizował się w hodowli i uprawie roślin pastewnych, głównie strączkowych. Określany był jako twórca bydgoskiej szkoły naukowej uprawy roślin, „ikona” bydgoskiej uczelni rolniczej, kreator i mentor kadry. Jako uznany autorytet wdrażał i upowszechniał wyniki swoich badań w praktyce. Często występował jako ekspert w rolniczych programach telewizyjnych i radiowych. Latem 2008 r. otrzymał tytuł doktora honoris causa UTP w Bydgoszczy.
Również w marcu - 22 dnia tego miesiąca zmarł
Alojzy Bukolt,
najstarszy członek Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy. Największą pasją jego życia był film. Był długoletnim dyrektorem Okręgowego Przedsiębiorstwa Rozpowszechniania Filmów, stworzył zapewne jedyne w Polsce tak obfite prywatne archiwum filmowe ze zbiorami bogatszymi od państwowych. Przez długie lata zachęcał do chodzenia bydgoszczan do kina, publikując zapowiedzi i recenzje w „Dzienniku Wieczornym” i „Gazecie Pomorskiej”, m.in. pod tytułami: „W starym kinie” i „Znajomi z ekranu”. Bukolt był też chodzącą historią osiedla Szwederowo, gdzie mieszkał, i całej Bydgoszczy. Należał do zespołu redakcyjnego „Kalendarza Bydgoskiego” i osiedlowej gazety „Nasze Szwederowo”, gdzie dzielił się swoją wiedzą z dziejów osiedla i miasta, działał w wielu towarzystwach i organizacjach.
Na koniec nie można nie wspomnieć o osobie, o której pisaliśmy obszernie wczoraj, a której strata była dla naszej redakcji i bydgoskiego środowiska dziennikarskiego szczególnie bolesna. Tuż przed dniem Wszystkich Świętych odeszła
Krystyna Słomkowska-Zielińska,
obecna w lokalnych mediach od ponad 40 lat. Człowiek niezwykle wrażliwy i otwarty, piszący z wielką pasją o najważniejszych problemach naszej codzienności.