Rażące dysproporcje w podziale środków na ochronę zabytków zarzucają ministerstwu miłośnicy zabytków. - Takie decyzje powodują brak zaufania do instytucji państwowych - piszą w liście do ministra.
<!** Image 3 align=none alt="Image 206631" sub="fot. Tymon Markowski">
<!** reklama>
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie doszukało się w naszym województwie wielu wartych wsparcia zabytków. Z programu „Dziedzictwo kulturowe - ochrona zabytków”, na realizację którego przeznaczono 72 miliony złotych, Kujawsko-Pomorskie dostanie zaledwie 3 procent. Bydgoszcz nie dostanie nic.
Zaprotestowały środowiska związane z zabytkami. List do ministra Bogdana Zdrojewskiego podpisali wspólnie prof. Dariusz Markowski, prezes Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków w Bydgoszczy, Jolanta Chmara, prezes Związku Polskich Artystów Plastyków w Bydgoszczy, i Jerzy Derenda, prezes Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy.
- Liczba wniosków z terenu byłego województwa bydgoskiego świadczy o dużym zaangażowaniu właścicieli zabytków. Z 28 wniosków tylko jeden został odrzucony ze względów formalnych, cała reszta została wypełniona starannie i rzetelnie, o czym świadczy punktacja w konkursie - możemy przeczytać w liście do ministra. - Akceptacji komisji nie zyskały nawet najstarsze zabytki w województwie, jak romańska rotunda św. Prokopa w Strzelnie (uszkodzony dach po ostatnich wichurach ) czy krypta w kościele św. Jana Apostoła w Mogilnie.
Dla całej branży konserwatorskiej taka decyzja oznacza duże kłopoty, a dla niektórych - bezrobocie. - Coś jest nie tak. Nasze wnioski były dobre, zgodne z procedurami, dotyczyły częściowo obiektów, które były już wspierane przez ministerstwo - mówi profesor Dariusz Markowski.
Bydgoszczanie chcą wyjaśnień od ministra, ale na razie nie doczekali się odpowiedzi.
- Prosimy o wyjaśnienie, czy zespół oceniający wnioski jest właściwie dobrany oraz czy osoby je oceniające są bezstronne i kompetentne - pytają ministra sygnatariusze listu. Do czego zmierzają? Do tego, że osoba oceniająca wnioski pochodzi z Torunia i może być nieformalnie związana z tamtejszą firmą, zajmującą się konserwacją zabytków. Sprawa jest niezwykle delikatna, a środowisko małe, więc oficjalnych zarzutów nikt nie stawia.
Poprosiliśmy ministerstwo o komentarz na temat zarzutów i listu. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy.