Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz i Zawisza dziękują za emocje i medale [ZDJĘCIA]

Marek Fabiszewski
Marek Fabiszewski
Marcin Lewandowski i Paweł Wojciechowski uhonorowani przez bydgoski ratusz i klub CWZS Zawisza Bydgoszcz.
Marcin Lewandowski i Paweł Wojciechowski uhonorowani przez bydgoski ratusz i klub CWZS Zawisza Bydgoszcz. Filip Kowalkowski
Medaliści po powrocie z ME w Belgradzie "narzekają". Złoty Marcin Lewandowski: "Na 800 metrów nie czuję się spełniony". Brązowy Paweł Wojciechowski: "Byłem najsłabszym punktem bydgoskiego zespołu".

Marcin Lewandowski (1500 m) przywiózł z Belgradu złoty medal, Paweł Wojciechowski (skok o tyczce) - brąz. Obaj zawiszanie podzielili się refleksjami z halowych mistrzostw Europy.

Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy, otrzymał od Pawła Wojciechowskiego tygryska, maskotkę halowych ME w Belgradzie.
- Wszyscy jak tu jesteśmy na tej sali, oglądaliśmy transmisje telewizyjne i słuchaliśmy brawurowych komentarzy Sebastiana Chmary. Cieszymy się, że Bydgoszcz ma tak duży wkład w ilość medali, które polska reprezentacja przywiozła z mistrzostw Europy. Oprócz Marcina Lewandowskiego i Pawła Wojciechowskiego jest też Iga Baumgart (złoto w sztafecie 4x400 - przyp. Fa). Gratuluję klubom, w których wychowywali się nasi zawodnicy. I za te pozytywne emocje, łzy w oczach, oczywiście radości, serdecznie dziękuję.

Waldemar Keister, prezes CWZS Zawisza nawiązał do sukcesów lekkoatletów słynnego Wunderteamu:

- Nasz klub ma w swojej historii wielkie gwiazdy, mamy mistrzów olimpijskich, to Teresa Ciepły, Zdzisław Krzyszkowiak. Do tego panteonu dołączam Marcina Lewandowskiego, Pawła Wojciechowskiego. Są dawni mistrzowie, którzy teraz czynnie wspierają sport, jak na przykład Sebastian Chmara. Klub bardzo, bardzo z tego wyniku w Belgradzie się cieszy. Wiemy, że wszyscy jesteście żołnierzami, więc cała przyszłość przed wami.

A propos wojska, dowcipnie skomentował to Paweł Czapiewski.

- Spośród naszych lekkoatletów-żołnierzy największy awans zanotował Marcin Lewandowski. Ze starszego szeregowego od razu został kapitanem (śmiech).

Trener Pawła Wojciechowskiego odniósł się do roli jaką pełnił średniodystansowiec Zawiszy w Belgradzie. Ze względu na doświadczenie był nieformalnym kapitanem reprezentacji Polski.

A co do startu swojego podopiecznego powiedział: - Ten nasz spokój był trochę złudny, bo jechaliśmy tam pełni obaw, jaka będzie dyspozycja. Powiem szczerze, że spodziewałem się, że będzie troszkę niższy poziom. Tak wskazywałyby rezultaty uzyskiwane przez zawodników na mityngach przed mistrzostwami Europy. Ale Paweł pokazał swój hart ducha. Cieszę, że mogłem to oglądać na żywo, bo jak Sebastian zdobywał mistrzostwo Europy, czy mistrzostwo świata, to dowiadywałem się z opóźnieniem o tym dwa dni później (śmiech).

Ale oddajmy głos medalistom z Belgradu.

Marcin Lewandowski (złoto na 1500 m): - Jestem bardzo zadowolony z tego sukcesu. Cieszę się, kiedy mam orzełka na swojej piersi i mogę reprezentować nasz kraj, szczególnie na takich imprezach, z których wraca się ze złotym medalem. Dokładam do tego jeszcze drużynowe złoto. Co dalej? Na razie będę biegał 800 metrów, bo nie czuję się jeszcze w pełni usatysfakcjonowany, nie czuje si e zrealizowanym zawodnikiem na tym dystansie. Ocieram się od wielu lat o te medale i zawsze zabraknie tego błysku, czy szczęścia, nie wiem, jak to określić. Na 800 metrów na pewno jest łatwiej biegać na mityngach, żeby zarobić pieniążki, taka jest prawda, Z kolei jest bardzo ciężko, jeśli chodzi o imprezy mistrzowskie.

Paweł Wojciechowski (brąz w skoku o tyczce): - Zawody niezwykle udane dla naszej całej reprezentacji. Dla naszego miasta było ważne to, że troje nas pojechało na mistrzostwa Europy i troje wraca z medalami. Ja byłem najsłabszym punktem tego zespołu, ale z takimi wynikami mogę być tym najsłabszym. Wiadomo, że może być lepiej, tu mówię o sobie. I wierzę, że do mistrzostw świata w Londynie razem z trenerem dopracujemy to, co mi brakuje, czyli te 15 centymetrów do pełni szczęścia. A potem pomyślimy o kolejnych... (śmiech)

Sebastian Chmara, który komentował ME dla TVP, uważa, że to były niesamowite wrażenia.

- Ale powiem wam jedną historię, bardzo ciekawą. Paweł Wojciechowski, kiedy zdobywał złoty medal na mistrzostwach świata, prawie zaspał na eliminacje. Nie wiem, jak wy, ale jak oglądałem ten finał w Belgradzie, to szukałem logiki w decyzjach Pawła („Ja też” - wtrącił się zawodnik). To że on opuścił 5,70 strącając wcześniej tę wysokość, to było logiczne. Natomiast dlaczego opuścił 5,75, a potem 5,80 nikt z was nie wie, ja też nie wiedziałem. Pytam się go na lotnisku w poniedziałek: Paweł, dlaczego ty to robiłeś? Gdybyś skoczył w pierwszej próbie 5,75, to jesteś ex aequo z Liskiem. A Paweł po namyśle mówi: A wiesz co? Bo ja jeszcze byłem w starych przepisach lekkoatletycznych. One się zmieniły i znaczenie ma tylko to, w której próbie skacze się wysokość ostatnią. Później liczy się tylko ilość zrzutek. Więc skacząc 5,75, czy 5,80 w pierwszej byłby dokładnie w tej samej sytuacji.

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!