W tym roku trwa już trzynasta edycja akcji, dzięki której gwiazdkowe, wymarzone prezenty docierają do potrzebujących maluchów. Na początku pomoc trafiała do placówki przy ul. Stolarskiej, gdzie mieszkało wówczas około 30 dzieciaków.
W tej chwili SRTB Dzieciom ma 500 podopiecznych. Właśnie dlatego w tym roku, po raz pierwszy od kilkunastu lat, akcja świąteczna musiała przebiec inaczej niż zwykle.
- Zazwyczaj organizowaliśmy się na około miesiąc przed Bożym Narodzeniem - mówi Michał Orzechowski, jeden z pomysłodawców akcji. - Zaczynaliśmy zbierać datki, organizowaliśmy licytacje - w zeszłym roku na aukcję były wystawione m.in. piłka i koszulka Roberta Lewandowskiego - zbieraliśmy listy, jakie dzieciaki napisały do św. Mikołaja i dosłownie dzień przed Wigilią kupowaliśmy wymarzone prezenty, by 24 grudnia do południa porozwozić je po wszystkich placówkach i miejscach, w których najmłodsi na nie czekali. Do tej pory zawsze się udawało, ale tym razem - żeby nie przestało się udawać - działaliśmy właściwie od momentu zakończenia poprzedniej edycji.
Jak podkreśla Orzechowski, siłą całego przedsięwzięcia jest to, że w jego organizacji pomagają sami wolontariusze. - Dzięki temu właściwie nie generujemy żadnych kosztów - mówi. - Poza utrzymaniem konta i wypłatą pieniędzy z banku. Aby jednak móc zbierać pieniądze współpracujemy ze stowarzyszeniem Bezpieczeństwo Dziecka Roberta Lubranta. To nieoceniona pomoc - prawna, mentalna, lokalowa - dodaje.
W tej chwili na koncie akcji jest ponad 26 tysięcy złotych, wciąż jednak można wpłacać datki - wszystkie informacje potrzebne, by przekazać wsparcie, znajdą Państwo na stronie www.srtbdzieciom.pl.
- Datki płyną do nas nie tylko z różnych stron Polski, ale i z całego świata - opowiada Orzechowski. - Wszystkich darczyńców wymieniamy później na naszej stronie - kiedyś po nazwisku, teraz, w związku z RODO - po imionach z inicjałami. Po zakończeniu akcji skanujemy wszystkie rachunki i również udostępniamy je na stronie, tak, by wszystko było jasne.
Jak podkreśla Orzechowski, od początku przyświecała mu idea, by spełniać marzenia dzieci, a nie potrzeby placówek, w których przebywają. - Chcemy im podarować to, o czym naprawdę marzą, a nie to, co przydałoby się w ośrodku - mówi. - To mają być prezenty dla nich.
A o jakich jest mowa w listach do św. Mikołaja? - O bardzo różnych: od typowych, czyli zabawek, aż po tak podstawowe rzeczy, jak ciepła kurtka, czy spinki do włosów - odpowiada.
Warto także dodać, że pieniądze z datków, które nie zostaną wydane na gwiazdkowe prezenty, są przekazywane na zakup sprzętu sportowego oraz rehabilitacyjnego lub na wyjazdy wakacyjne dzieci z Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych.
Warto zaglądać na stronę internetową akcji, bo tam lada dzień pojawią się informacje o tym, co w tym roku będzie można wylicytować na aukcjach.
