Bydgoskie zęby po europejsku

Regionalne Centrum Stomatologii w Toruniu powoli staje się - i całkiem słusznie - uśmiechniętą wizytówką szpitala zespolonego im. Rydygiera. Doskonały sprzęt, fachowa kadra i szef jednostki, która jest zdolnym menadżerem i potrafi do swych wizji przekonać decydentów, którzy te pomysły sfinansują. W moim pokoleniu wizyty u dentystów bywały raczej traumatycznym przeżyciem. W Toruniu wizyta u dentysty z maluchem może być zapamiętana jako miłe doświadczenie. Kto nie chciałby bowiem położyć się na dentystycznym fotelu w kształcie dinozaura?! Na takie „fanaberie” mogą sobie pozwolić w Toruniu, tymczasem w Bydgoszczy lepiej dziecka do przychodni wojewódzkiej nie przyprowadzać. Po części z tym twierdzeniem zgadzają się sami lekarze, którzy doskonale wiedzą, w jakiej rzeczywistości przyszło im pracować.

<!** reklama>

Teraz jest nadzieja, że coś się zmieni. O ile oczywiście plany i deklaracje o rozwoju stomatologii w Bydgoszczy nie pozostaną tylko pustymi hasłami. Marszałek przenosząc wojewódzką przychodnię stomatologiczną do szpitala dziecięcego w Bydgoszczy ma okazję pokazać, że równo traktuje oba miasta i też sypnie groszem na jej wyposażenie. Oby nie spełniły się prognozy osób, które twierdzą, że niskie kontrakty, słaba jakość świadczeń i brak pacjentów będą oznaczały agonię stomatologii pod nowym adresem. Bo wtedy poważniejsze choroby zębów leczyć będziemy - co z tego, że w doskonałych warunkach - w Toruniu. To z kolei zapowiadać może masowe zgrzytanie zębów nie tylko u tych, którzy porady stomatologa potrzebują.