Nagranie, na którym widać wizualizację przystani jachtowej, mającej powstać w sąsiedztwie zrewitalizowanego nabrzeża w Starym Fordonie, obejrzało w sieci już ponad 200 tys. osób. Pomysł bydgoszczanom niewątpliwie się podoba. Od pomysłu do realizacji jednak daleka droga. Na ideę przychylnie patrzy bydgoski ratusz i Miejska Pracownia Urbanistyczna, a pomysł narodził się u społeczników ze Stowarzyszenia Miłośników Starego Fordonu.
- Musimy uzgodnić, w którą stronę pójdziemy z tą przystanią. Brane są pod uwagę trzy warianty. Trwają rozmowy z Miejską Pracownią Urbanistyczną, pani dyrektor jest nastawiona bardzo optymistycznie - mówi Rafael Prętki, prezes Stowarzyszenia Miłośników Starego Fordonu.
Wzorem z Antypodów?
Koncepcja, która zaprezentowano już w grudniu 2023 roku, zakłada realizację budynku przystani wraz z towarzyszącą infrastrukturą techniczną i obejmuje, między innymi budynek przystani wodnej wraz z bazą sprzętu wodnego, salą i zapleczem kawiarni, restauracją, salą konferencyjną, recepcją, pomieszczeniami sanitarnymi, pomieszczeniami WOPR-u i policji wodnej o powierzchni użytkowej około 3 tys. metrów kwadratowych.
W planach jest też budowa dróg komunikacyjnych, placu do zimowania jednostek pływających oraz parkingu. Mowa jest też o budowie kładki pieszej przez "szyjkę" dawnego portu w celu skomunikowania z nowym bulwarem. Miałby również zostać zrewitalizowany dawny basen portowy z miejscami cumowniczymi. Konieczne byłoby umocnienie brzegów, budowa pływających pomostów cumowniczych dla jednostek turystycznych.
Przystań ma być elementem powstającego Kujawsko-Pomorskiego Szlaku Wisły, czyli sieci przystani otwartych na rosnący ruch turystyczny na rzece. Wizualizacja bydgoskiej (fordońskiej) powstała w Pracowni Architektonicznej Łukasza Pieńczykowskiego dzięki wsparciu Agencji Rozwoju Przemysłu.
Decyzja spółki państwowej
Na drodze do realizacji koncepcji stoi - poza względami finansowymi - stoi jednak konieczność decyzji, która musi być wydana przez właściciela terenu. Podkreśla to Mirosław Kozłowicz, zastępca prezydenta Bydgoszczy i pełnomocnik ds. rewitalizacji Starego Fordonu: - Miasto prowadzi korespondencję ze spółką Wody Polskie w sprawie działki, na której może być zlokalizowana przedmiotowa inwestycja, czego pierwszym rezultatem jest odstąpienie od jej dzierżawy pod plac składowy piasku i żwiru wydobywanego z rzeki Wisły.
Od tej decyzji zależy, czy zrealizowana miałaby być wersja tzw. maksymalna przystani, czy może jedna z dwóch innych koncepcji.
- Może byśmy zrobili zaplecze dla WOPR-u, byłaby to mniejsza przystań, natomiast na barce powstałaby między innymi restauracja - wyjaśnia Prętki. Wersja pierwotna swoim rozmachem nawiązywałaby do wzorców z Antypodów: - Ja jestem za fordońskim Sydney. Nie wiadomo jednak, czy uda się to zrealizować. To kwestia funduszy i tego, by rozpocząć i zakończyć inwestycję. Chodzi o to, czy Wody Polskie pozwolą akurat w tym miejscu zrobić marinę. Według wszystkich naszych obliczeń, jeśli chodzi o wody zalewowe, nawet do 500 lat wstecz, na tym jednym odcinku Wisła nie zalewa terenu. Nawet z historycznego punktu widzenia, zawsze wcześniej ten teren pozostawał zagospodarowany, Niemcy ustawiali tu - w czasie wojny i przed wojną - te dźwigi, które stały przy moście. Woda nie zalewała.
Port na wodzie
W 2017 roku zaczęły jednak obowiązywać bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące tego co można, a czego nie wolno w obrębie linii brzegowych.
- Musimy rozważyć, czy realizować wersję "maks", czy też pójdziemy w koncepcję zakładającą zrealizowanie, np. pływającego portu. Swoją drogą, byłby to pierwszy taki port nad Wisłą. Nikt takiego jeszcze nie ma.
