[Bydgoskie in vitro] Leczenia metodą zapłodnienia pozaustrojowego wymaga 240 par. Czy znajdą się na to pieniądze?

[break]
W sobotę, przed gmachem Opery Nova, poseł Michał Stasiński poinformował o tym, że rozpoczyna zbieranie podpisów pod projektem uchwały Rady Miasta w sprawie realizacji programu „Bydgoskie in vitro - Nowoczesna Bydgoszcz dla rodziny”.

- Nasz projekt jest już gotowy - oświadczył poseł Michał Stasiński. - Bardzo gorąco dziękuję panu profesorowi Wiesławowi Szymańskiemu, który go stworzył. Kiedy zbierzemy tysiąc podpisów, pojawimy się w Radzie Miasta po to, by przekazać na ręce radnych i pana prezydenta ten dokument. Jest to projekt obywatelski, nie jest to projekt polityczny.

Poseł Michał Stasiński zaprosił przedstawicieli organizacji i stowarzyszeń oraz wszystkich radnych do tego, by przyłączyli się do akcji zbierania podpisów. Ale poseł Nowoczesnej nie wziął pod uwagę tego, że od kilku tygodni w Bydgoszczy prace nad podobnym projektem już trwają.

- Przeszkodą są finanse - wyjaśnia radny Ireneusz Nitkiewicz (SLD). - Dla porównania wzięliśmy także dane z Częstochowy, Łodzi i Kielc. Nasz projekt powinien znaleźć się w porządku obrad majowej sesji Rady Miasta. Pan poseł apeluje do nas, a powinien apelować do innych posłów w Sejmie.

Biorąc pod uwagę dane statystyczne, szacuje się, że w Bydgoszczy problem niepłodności dotyka ok. 12 tys. osób, a leczenia metodą in vitro wymaga ok. 240 par.

- Z naszego programu mogłyby skorzystać wszystkie te pary - zapewnia poseł Michał Stasiński. - Proponujemy dofinansowanie jednej pełnej procedury w wysokości pięciu tysięcy złotych. Kolejne procedury byłyby już finansowane samodzielnie przez zainteresowane pary. Szacujemy, że miasto musiałoby przeznaczać na ten cel 1 milion 200 tysięcy złotych rocznie.

Gdyby program udało się wdrożyć, już od lipca byłaby to kwota od 500 do 600 tysięcy złotych.

- Jeśli ktoś chce chronić życie tak naprawdę, bez hipokryzji, to powinien zadbać o to, by kobiety i ich rodziny czuły się bezpiecznie - uważa Joanna Thomas-Czerska, z Nowoczesnej. - Co to znaczy? Przede wszystkim oznacza prowadzenie mądrej edukacji seksualnej, umożliwienie pełnego dostępu do środków antykoncepcyjnych, udzielenie wsparcia medycznego i psychicznego kobietom w ciąży oraz tym, znajdującym się we wczesnym stadium macierzyństwa.

Zdaniem przedstawicieli Nowoczesnej najważniejsza jest skuteczna polityka prorodzinna, której elementem powinien stać się właśnie samorządowy program leczenie niepłodności metodą in vitro. Celem realizacji tego projektu jest nie tylko ograniczenie niepłodności, ale i zapewnienie bydgoszczanom najwyższych standardów leczenia.

Nowoczesna proponuje, by do programu były kwalifikowane pary, u których stwierdzono niepłodność lub jej leczenie przez 12 miesięcy nie przynosi pożądanych rezultatów. Ponadto, kobieta nie ukończyła 40. roku życia, para mieszka w Bydgoszczy.

Projekt, jak zapewnia poseł Michał Stasiński, uzyskał rekomendacje Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego.

Warto dodać, że formularze umożliwiające zdobywanie poparcia dla projektu „Bydgoskie in vitro” można odnaleźć na Facebooku bydgoskiej Nowoczesnej. Wypełnione druki można przynieść do siedziby tej partii lub do siedziby Komitetu Obrony Demokracji.

W sobotę, w pierwszym dniu szukania poparcia bydgoszczan pod projektem „Bydgoskie in vitro”, dzięki pomocy KOD-u i Nieformalnej Grupy Inicjatywnej „Dziewuchy Dziewuchom” zebrano już prawie 500 podpisów.