Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoski proces lekarza spod Człuchowa wkracza w końcową fazę

Jarosław Jakubowski
Tomasz Czachorowski
Andrzej Z. odpowiada przed Sądem Rejonowym w Bydgoszczy za śmiertelne potrącenie motocyklisty w Mąkowarsku. To już drugi proces w tej sprawie.

Przed salą rozpraw przechadza się szpakowaty mężczyzna, ubrany w ciemnej tonacji. To 51-letni Andrzej Z., pochodzący z Rosji lekarz mieszkający w Debrznie w województwie pomorskim. Prokuratura postawiła mu zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku pod wpływem alkoholu i ucieczki z miejsca zdarzenia. Oskarżony odpowiada z wolnej stopy.

Tragedia rozegrała się 26 lipca 2011 roku. Była godzina 22.40. Drogą krajową nr 25 w Mąkowarsku w gminie Koronowo motocyklem marki MZ 250 jechał Błażej S. Młody mężczyzna wracał z pracy do domu w pobliskim Dziedzinku. W tę samą stronę jechał Andrzej Z., kierujący terenowym mitsubishi outlander. Nagle potężny pojazd uderzył w tył motocykla. Błażej S. zginął na miejscu.

Kierowca terenówki uciekł z miejsca wypadku. Około kilometr dalej porzucił auto w polu i poszedł na przystanek autobusowy w Buszkowie. Tam został zatrzymany. Alkomat wykazał, że Andrzej Z. miał ponad promil alkoholu w organizmie.

Mężczyzna utrzymuje, że wypił ze zdenerwowania dopiero po potrąceniu motocyklisty.

Wczoraj sąd pod przewodnictwem sędziego Łukasza Bema przesłuchał dwoje biegłych: biologa Przemysława Piotrowskiego i specjalistkę medycyny sądowej Magdalenę Cychowską. W swojej opinii odnieśli się do twierdzeń oskarżonego.

Biegły Piotrowski powiedział, że Andrzej Z. został raz zbadany alkometrem, potem pobrano mu krew. - Badanie alkometrem powinno zostać powtórzone, gdy pierwszy wynik jest dodatni. Pozwala to wyeliminować ryzyko wykrycia alkoholu, zalegającego w jamie ustnej - stwierdził specjalista. Dodał przy tym, że wyniki badania wydychanego powietrza i krwi układają się w logiczny ciąg.

Biegli przyjęli, że gdyby oskarżony rzeczywiście wypił po wypadku, to - w zależności od ilości spożytej wódki - stężenie alkoholu w jego organizmie wynosiłoby od 0,9 do 1,4 prom. - Nie wiemy jednak, kiedy zakończyła się faza wchłaniania alkoholu przez organizm - stwierdził biegły Piotrowski. Innymi słowy - powołani przez sąd specjaliści nie są w stanie jednoznacznie zweryfikować, czy faktycznie Andrzej Z. chlapnął sobie po wypadku.

Sąd chce też wiedzieć, co się działo z napoczęta butelką wódki, zabezpieczoną w komisariacie policji w Koronowie. - Nie wiemy, czy ta część nie została na przykład rozlana - dywagował sędzia Bem.

W procesie jako oskarżyciel posiłkowy uczestniczy matka zabitego - Teresa S. Andrzejowi Z. grozi 12 lat więzienia. To drugi proces w tej sprawie. W pierwszym oskarżony usłyszał wyrok trzech i pół roku więzienia. Jednak w wyniku apelacji sprawa powróciła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!