Pesa liczy na to, że z 26 milionów złotych kar naliczonych przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Krakowie, uda się nieco odjąć i będzie się starać o arbitraż. Maciej Grześkowiak, szef zespołu PR w Pesie zaznacza, że kary umowne to nic nowego jeśli chodzi o rynek kolejowy i przypomina chociażby sprawę dostaw Pendolino przez Alstom.
Taki mieli obowiązek
Tymczasem wezwanie zostało wysłane i Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne czeka na przelanie pieniędzy.
- W przypadku ich braku zostaną podjęte rozwiązania prawne w celu wyegzekwowania tej kwoty - mówi rzecznik MPK Marek Gancarczyk. Przyznaje, że dzięki oddaniu ostatniego tramwaju do końca grudnia 2015 roku udało się wykorzystać wszystkie unijne środki.
PRZECZYTAJ:Czy gigantyczna kara, jakiej domaga się krakowskie MPK od Pesy doprowadzi do zwolnień?
- Nie zwalnia to jednak producenta tramwajów od zapisów zawartych w umowie podpisanej z MPK. Tym bardziej że dostawy 36 tramwajów do Krakowa były realizowane w ramach projektu unijnego. MPK SA w Krakowie zgodnie z zapisami umowy jest zobowiązane do wystąpienia do producenta tramwajów o wypłatę naliczonych kar za nieterminową realizację dostaw.
W przeciwnym wypadku MPK naraża się na konsekwencje kar ze strony organów kontrolnych Unii Europejskiej, które mogą wynieść 25 procent dofinansowania, co stanowi blisko trzykrotność wysokości kar naliczonych producentowi tramwajów - zaznacza rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.
Dumni z Krakowiaka
Przypomnijmy, że kontrakt opiewał na 291 mln zł. Ostatni tramwaj miał dotrzeć do Krakowa we wrześniu ubiegłego roku. Pesa argumentowała, m.in., że kontrakt został podpisany bardzo późno, stąd problemy z terminowym oddawaniem taboru.
Krakowiak to najdłuższy tramwaj w Polsce. Ma blisko 43 metry długości. Jednorazowo może się zmieścić do niego trzystu pasażerów, którym w gorące dni ulgę przyniesie klimatyzacja. Są tu też porty USB dla osób chcących naładować swój telefon i inne urządzenia mobilne. - Jesteśmy bardzo dumni z Krakowiaka. Zamierzamy go pokazać podczas zbliżających się targów kolejowych w Berlinie - mówi Maciej Grześkowiak.
