Reporter „Expressu” postanowił wydać tomik wierszy. Jakieś 40 stron maszynopisu, wierzę, że świetnego! Okazuje się, że wydawców nie interesuje zawartość. Rozmowy są czysto biznesowe.
<!** Image 3 align=right alt="Image 127614" sub="Każdy z bydgoskich wydawców szuka specjalizacji. Wydawnictwo „Margrafsen” jest najbardziej znane z doskonałych albumów. Maria Senska - prezes „Margrafsena” (pierwsza z lewej), Marek Chełminiak - fotografik i Ewa Senska / Fot. Tadeusz Pawłowski">- Ile egzemplarzy chciałby pan wydać? - pyta mnie właściciel pierwszego wydawnictwa, do którego dzwonię. - Jakieś 500... - opowiadam wiedząc, że więcej tomików raczej trudno sprzedać. - Ceny panu nie podam od ręki, bo to zależy od grubości papieru, czy okładka ma być sztywna, czy nie, czarno-biała czy kolorowa. Niech pan prześle mailem zapytanie - radzi mi wydawca.
Próbuję dalej - w innym prywatnym wydawnictwie pani, która przyjmuje zamówienia, dokładnie wypytuje, czego sobie życzę. Staje ostatecznie na tym, że tomik ma być skromny, choć z ładną szatą graficzną. Też dokładnej kwoty mi nie podano, ale słyszę, że powinienem zmieścić się w „dwóch-trzech tysiącach”.
<!** reklama>300 stron grozy
Za trzecim razem postanawiam zaoferować rzecz grubszego kalibru - tom opowieści grozy, bite 300 stron maszynopisu. - Jeśli druk „dwunastka”, to daje nam jakieś 160-200 stron. Musiałbym to wlać w program do robienia składu, ale szacunkowo mogę powiedzieć, że będzie to pana kosztowało kilka tysięcy - mówi właściciel kolejnego wydawnictwa. Kilka tysięcy za opublikowanie pół tysiąca egzemplarzy mojego bestselleru? - Oczywiście w cenę wliczacie dystrybucję i promocję książki? - dopytuję naiwnie. - Nie zajmujemy się dystrybucją, tylko drukiem. Dlaczego? Powiem tak: nie stać nas na to, żeby dobrze robić jedno i drugie - gasi moje nadzieje wydawca.
Internetowa wyszukiwarka wyświetla ponad 50 firm mających w swoim opisie słowo „wydawnictwo”. Najczęściej są to małe, rodzinne przedsiębiorstwa zajmujące się drukiem materiałów reklamowych, ulotek, wizytówek, kalendarzy itd. - Wydawnictw typowo książkowych jest w Bydgoszczy około dziesięciu. Na poezji na pewno nie da się zarobić. Na bydgoskim rynku wydawniczym największym powodzeniem cieszą się książki tematyczne, na przykład o historii Aresztu Śledczego - mówi Ewa Stadnicka, właścicielka wydawnictwa „Pejzaż”.
Firma na rynku jest od niedawna, ale Ewa Stadnicka ma już kilkunastoletnie doświadczenie w przygotowywaniu graficznym książek, wyniesione z pracy w znanym wydawnictwie „Margrafsen”. Pod szyldem tego ostatniego wyszedł na przykład album „Bydgoszcz piękna i romantyczna”, prawdziwy hit wśród publikacji albumowych o mieście nad Brdą. Trzytysięczny nakład tej książki rozszedł się w krótkim czasie. Najnowszym „dzieckiem” wydawnictwa „Pejzaż” jest album „Koronowo i okolice. Szczęśliwa Dolina”, po który sięgają nie tylko koronowianie. Wydany w nakładzie 3000 egzemplarzy sprzedaje się dobrze, mimo że cena - 90 zł - do niskich nie należy.
Uwaga na umowę
To, czy i jak książka będzie promowana, zależy od umowy z wydawcą. Początkujący autorzy powinni zwracać uwagę na sformułowania w niej zawarte. - Jeden z wydawców, u którego złożyłem tom prozy, zapewniał, że książka będzie miała prawdziwie multimedialną reklamę. Tak zachęcony podpisałem umowę, ale dopiero po pewnym czasie zrozumiałem, że wydawca zagwarantował sobie prawo do wycofania się z publikacji w ciągu 18 miesięcy od podpisania umowy. Nie muszę chyba dodawać, że tak właśnie się stało, a ja przez półtora roku nie mogłem nic zrobić z gotowym już maszynopisem - opowiada jeden z bydgoskich pisarzy (prosił o niepodawanie nazwiska).
Puścili z błędami?
Bywa i tak, że problemy powstają już po tym, jak książka się ukaże. Kilka lat temu pewien śląski poeta zaalarmował media, ponieważ uznał, że bydgoskie wydawnictwo „Świadectwo” puściło z błędami jego tomik.
- Każdy autor dostaje wydruk książki do autokorekty i jeśli ją odsyła bez poprawek, uznajemy, że jest gotowa do druku. Więc nie tylko wydawca, ale i autor musi wykazać się starannością - mówi Jolanta Baziak, redaktor Instytutu Wydawniczego „Świadectwo”, które na bydgoskim rynku jest obecne już 25 lat.