Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zmieniło zasady szkolenia ratowników wodnych, co spowodowało drastyczne podniesienie cen kursów. Kosztują one od 1,2 tys. zł do prawie 2 tys. zł (woj. warmińsko-mazurskie). Ponadto kandydat musi mieć ukończony kurs pomocy przedmedycznej (koszt ok. 550 zł) oraz jeden z wodniackich patentów (np. sternika motorowodnego, płetwonurka - koszt ok. 1 tys. zł). Uprawnienia do samodzielnej pracy na plaży lub pływalniach stracili młodsi ratownicy.
[break]
- Ukończyłam kurs młodszego ratownika - mówi Ewelina. - Chciałam zdać egzamin i uzyskać stopień starszego ratownika. Niestety, nowe przepisy uniemożliwiły mi to, bo moich rodziców nie było stać na zapłacenie wymaganej kwoty. Musiałam zrezygnować.
Ratowników szkolono wcześniej w harcerskich drużynach ZHP. Obecnie harcerze stracili te uprawnienia. Kursy prowadzi Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe lub firmy prywatne.
- Kurs jest rzeczywiście drogi - przyznaje Roman Guździoł, prezes bydgoskiego WOPR - ale życie ludzkie jest bezcenne. My, czasami przeprowadzamy je etapami, za które trzeba zapłacić trzy razy po 400 złotych. Poza tym, zawodowy ratownik zarabia od 2 do prawie 4 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Wszystko zależy od właściciela kąpieliska.
Latem, jak twierdzi szef bydgoskiego WOPR, wszystkie kąpieliska będą strzeżone przez zawodowych ratowników. Patrolowane będą również Wisła i Brda. Bydgoski WOPR, dzięki pomocy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska kupił superłódź. Jej największymi zaletami są: otwierany dziób (umożliwiający bezpośrednie wyciąganie poszkodowanego z wody lub transport osób na wózkach inwalidzkich) oraz sonar i specjalistyczne oświetlenie. - Łódź patrolować będzie Wisłę w okolicy Solca Kujawskiego i Brdę w Bydgoszczy - wyjaśnia Roman Guździoł.
Ponadto, w tym tygodniu powinna zapaść decyzja w sprawie utworzenia strzeżonego kąpieliska w Pieckach. Problem z obsadą jednego z kąpielisk ma Grudziądz. Powód - brak chętnych z powodu niskich płac (2000 złotych brutto).