Urzędnicy samorządowi otrzymają większe pieniądze, a urzędnicy państwowi podlegli wojewodzie mogą liczyć tylko na minimalny wzrost dodatków.
Na początku lipca łódzcy urzędnicy rozpoczęli protest odzieżowy - służbowe odzienie zastąpili prowokującymi ciuchami. Panie zaczęły nosić bluzki z dużymi dekoltami i minispódniczki, a panowie zdjęli krawaty, wskoczyli w krótkie spodnie i w... sandały. W ten sposób chcieli zwrócić uwagę na niskie zarobki pracowników służby cywilnej, zatrudnionych najczęściej w urzędach wojewódzkich.
W Bydgoszczy na razie takiej akcji nie przeprowadzono, choć jak mówią wtajemniczeni, zmiana urzędniczego image może nastąpić za kilka, kilkanaście dni.
- Buntu odzieżowego nie zauważyłem - twierdzi Piotr Kurek, rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego i wyjaśnia, że pracownicy urzędu mogą na razie liczyć tylko na minimalne podwyżki dodatków specjalnych. Ponadto, przygotowywane są nowelizacje ustaw, w tym o służbie cywilnej, które mogą wprowadzić zmiany w wysokości urzędniczych pensji.
<!** reklama>Taki „podwyżkowy” proces toczy się w urzędach samorządowych. Ustawodawca podwyższył m.in. płace minimalne i pozwolił na zmianę wysokości dodatków. I tak, zgodnie z wolą radnych województwa, marszałek Piotr Całbecki zarabia o 1600 złotych więcej. Podwyżki otrzymali też pozostali pracownicy Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu. Natomiast w urzędach miast Torunia i Bydgoszczy przygotowywane są regulacje płac. - Podniesiono płacę minimalną z 800 do 1100 złotych - mówi Alicja Kolańska, sekretarz miasta Torunia. - Właśnie jesteśmy w trakcie regulacji płac, która obejmie tych pracowników, którzy otrzymują dodatek specjalny lub funkcyjny.
Ponadto, urząd przeprowadza tzw. regulacje ogólne. Podwyższanie płac ma zatrzymać urzędników. - Nie chcemy, by najlepsi odchodzili - podkreśla Alicja Kolańska. - Zresztą każdy lubi być doceniany i lepiej wynagradzany.
O konieczności dowartościowania pracowników mówi również sekretarz miasta Bydgoszczy. - Konkurencja jest ogromna - twierdzi Jan Stranz. - Właśnie jesteśmy na etapie przymiarek. Musimy się przecież zmieścić w zaplanowanym funduszu płac.
Ostatecznie o wysokości podwyżek zdecydują dyrektorzy poszczególnych wydziałów. Ale i oni będą musieli „zmieścić się” w określonej kwocie. Te natomiast wyliczane są na podstawie stanu zatrudnienia na 31 marca br.
- Wstępnie przewidujemy od 300 do 330 złotych brutto na etat - wyjawia Jan Stranz.