Żołnierze ci - podał oficer armii brytyjskiej w Basrze - nie znajdowali się w więzieniu, lecz w rękach sadrystów.
We wtorek rano brytyjskie Ministerstwo Obrony przyznało, że pojazd opancerzony Warrior został wysłany w celu przebicia ściany więzienia w Basrze.
- Nie wystrzelono ani jednego pocisku - zastrzegł jednak rzecznik resortu. Jak wyjaśniał, miejscowy dowódca sił brytyjskich wydał rozkaz wkroczenia żołnierzy do więzienia z powodu obaw, że zatrzymani Brytyjczycy zostaną przekazani w ręce radykalnej szyickiej milicji. Jak się okazało na miejscu, obawy te były słuszne. W budynku więzienia nie znaleziono zatrzymanych. - Otrzymaliśmy jednak informacje na temat miejsca, gdzie są przetrzymywani. Przeprowadziliśmy kolejną operację w jednym z domów w Basrze. Żołnierze zostali uwolnieni z rąk „ludzi milicji” - powiedział dziennikarzowi AFP brytyjski wojskowy, zaznaczając, że wcześniej negocjowano z iracką policją zwolnienie zatrzymanych.
19 bm. aresztowano dwóch Brytyjczyków w arabskich strojach, mających prowadzić w Basrze „tajną operację”. W czasie próby zatrzymania ich przez policję otworzyli ogień do funkcjonariuszy - ostatecznie zostali jednak zatrzymani.
Czterech amerykańskich żołnierzy, wchodzących w skład 2. Korpusu Piechoty Morskiej, zginęło w dwóch incydentach na zachodzie Iraku. Żołnierze polegli w poniedziałek w eksplozjach przydrożnych ładunków wybuchowych podczas akcji bojowej w pobliżu Ramadi. 4 Amerykanów, funkcjonariuszy ochrony, zginęło w ataku na konwój samochodów konsulatu USA w Mosulu. Dwóch innych zostało rannych.