Po trzecim napadzie na tę samą agencję bankową przy ulicy Przyjaznej mieszkańcy boją się korzystać nawet z bankomatów. Policja zwiększa liczbę patroli.
<!** Image 2 align=none alt="Image 170498" sub="Mieszkańcy Wyżyn po kolejnym napadzie na agencję PKO na ulicy Przyjaznej (na zdjęciu) obawiają się o swoje bezpieczeństwo
Fot. Dariusz Bloch">
Dzień po czwartkowym napadzie z bronią w ręku agencję banku PKO BP przy ul. Przyjaznej na Wyżynach zastaliśmy zamkniętą. Jednak w środku prawdopodobnie ktoś był, bo krata na drzwiach była otwarta. Ale nikt nie odpowiadał na pukanie. Dopiero po kilkunastu minutach zauważyliśmy mężczyznę, który kręcił się przy wejściu i rozmawiał przez komórkę. Prawdopodobnie był to policjant z dochodzeniówki. - Intensywnie poszukujemy sprawcy czwartkowego napadu. Nie zatrzymaliśmy także sprawców dwóch poprzednich zdarzeń. Nie mogę jednak powiedzieć, że to jakiś wyjątkowo niebezpieczny rejon - zapewnia nadkom. Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy.
A co na to mieszkańcy okolic feralnej agencji pocztowej? - Po ostatnich napadach agencja była długo zamknięta i dopiero niedawno ją otworzyli. Ale teraz to, szczerze mówiąc, boję się tutaj chodzić - przyznaje pani Danuta. - Dziwne, że otwiera się tak małą placówkę, gdy tuż obok jest ekspozytura PKO - mówi inna wyżynianka. - Teraz to strach nawet skorzystać z bankomatu. W biały dzień można dostać po głowie - niepokoi się starszy mężczyzna spacerujący z pieskiem.
<!** reklama>
Mieszkańcy jednocześnie podkreślają, że policja jest widoczna na ulicach. - Patrole pojawiają się często, i to w dzień, i w nocy - podkreśla pan Jan z ulicy Boya-Żeleńskiego. Spotykamy go na targowisku przy ulicy Przyjaznej, jednym z najruchliwszych miejsc na Wyżynach. Między straganami na tyłach bazaru stoi trzech mężczyzn - jeden pociąga piwo z butelki. Na widok reportera umyka za ogrodzenie. Kilkadziesiąt metrów od tego miejsca, przy pawilonie, jegomość w czapeczce bejsbolowej opróżnia „dzwon” z makulatury. Osiedle żyje już nadchodzącymi świętami. Sprzedawcy oferują kolorowe jajka i gałązki wierzbowe.
- Kiedyś zwróciłam uwagę kobiecie, która wyrzuciła na chodnik bilet MZK. Zostałam zwymyślana. Dzisiaj chyba już bym nie zwróciła uwagi. Dlaczego? Bo się boję. Jakiś czas temu odezwałam się, gdy grupka chuliganów hałasowała pod blokiem. Następnego dnia miałam na drzwiach narysowanego penisa - opowiada pani Henryka, również robiąca zakupy na targowisku.
Przypomnijmy - zgłoszenie o napadzie policja odebrała w czwartek o godzinie 11.50. Z relacji pracownika agencji PKO wynika, że do środka wtargnął mężczyzna w kapturze i ciemnych okularach. W ręku miał przedmiot przypominający broń. Wobec zdecydowanej postawy pracownika, który odmówił wydania pieniędzy, napastnik uciekł.
Po poprzednich napadach 29 października 2010 roku i 10 lutego 2011 obiekt przy Przyjaznej jest monitorowany przez agencję ochroniarską. Niestety, w przypadku tak nagłych i gwałtownych zdarzeń bandyta zwykle zdoła uciec, zanim na miejscu pojawi się patrol. Policja nie chce ujawnić, czy nagrał się film ze sprawcą rozboju. - Ślady zostały zabezpieczone, ale jakie, to tajemnica śledztwa - ucina nadkom. Daszkiewicz.