Czy ojciec, który przez kilka lat znęcał się nad matką w obecności dzieci, nie powinien mieć odebranych praw rodzicielskich? Nie - orzekły sądy w Chełmnie i Toruniu. Przecież krzywdził ją, a nie maluchy.
<!** Image 2 align=none alt="Image 157569" sub="- Moje dzieci moczą się w nocy, uciekają na widok każdego mężczyzny podobnego do Sławka - mówi Agnieszka. / Fot. Archiwum">- A teraz, k..., cię zabiję! Gdzie są nożyczki? - krzyczał. Ledwo żyła, bo rzucił nią w róg, między meble i ścianę. Upadła, a on bił. Po plecach, po podbrzuszu. Wściekle. Ona - drobinka, jakieś metr sześćdziesiąt w kapeluszu. On - wysoki i zbudowany. Na obronę nie miała szans. Cudem udało się jej na chwilę wyślizgnąć. Dobiegła do drzwi, ale nie zdążyła już otworzyć zamka. Dopadł do niej i wepchnął do łazienki. Usiłował topić w muszli klozetowej. Pięściami walił w brzuch. Krzyczała najgłośniej jak potrafiła. Do bólu w płucach. Uratowała ją sąsiadka.
<!** reklama>Dzieci były za ścianą
To był 29 kwietnia 2007 roku. Wieczór w mieszkaniu Agnieszki i bliźniaków Krzysia i Kasi. Już mieszkają osobno, a Sławek odwiedza dzieciaki na mocy ugody sądowej. Tego dnia też zabrał je na godzinę, między 17 a 18. Odprowadził i zaczął się awanturować. Mówił, że chce wrócić do niej i dzieci. Cały, wyżej przytoczony przebieg zdarzeń to nie jej subiektywna relacja, ale ustalenia Wydziału II Karnego Sądu Rejonowego w Chełmnie. Bliźniaki były w pokoju, za ścianą. Skutek był dla Agnieszki tragiczny. Trafiła da szpitala z pękniętą torbielą na jajniku, uszkodzonym jelitem i zapaleniem otrzewnej.
Leżała ponad miesiąc. Nigdy nie zapomni Dnia Matki w tamtym roku. „26 maja, gdy pokrzywdzona przebywała w szpitalu, oskarżony zajmował się ich wspólnymi dziećmi. Zadzwoniła do niego około godziny 22 i po głosie poznała, że jest pod wpływem alkoholu. Od córki dowiedziała się, że syn jest chory. Policja zabrała mu dzieci i przekazała pod opiekę rodzicom pokrzywdzonej. Po badaniu okazało się, że chłopiec ma zapalenie płuc” - to znów wyjątek z akt sądowych.
<!** Image 3 align=none alt="Image 157569" sub="Budynek Sądu Rejonowego w Chełmnie, który nie uznał za zasadne, by ojca bliźniaków pozbawić praw rodzicielskich. / Fot. Jacek Smarz">Sąd za wiarygodne uznał zeznania Agnieszki oraz siedmiu świadków. Sędzia Kinga Miotk-Załuska podkreśliła też, że nie sposób odmówić wiarygodności zgromadzonym dokumentom (karty leczenia matki i syna, opinie sądowo-lekarskie). Za niewiarygodne za to uznała wyjaśnienia Sławomira. Ustaliła, że wielokrotnie po alkoholu wywoływał awantury, wyzywał, groził i używał przemocy. Przez ponad pięć lat, od marca 2002 do września 2007 roku „codziennie po powrocie z pracy pił piwo, wódkę, wino, różne alkohole. Zdarzało się, ze popychał ją, uderzał, szarpał. Oskarżony wyzywał ją od k..., dzi..., szmat. Twierdził, że ją „zaj... i zap...”, wyrzucał z mieszkania. Nieraz zmuszona była w samych pantoflach uciekać przed agresywnym konkubentem z mieszkania. Gdy pokrzywdzona wyprowadziła się ze wspólnego mieszkania, bywał u niej codziennie, gdyż odwiedzał dzieci. Niejednokrotnie przychodził nietrzeźwy, wyzywał, popychał (...)”
Skazany za oszustwo
Gdzie były dzieci, gdy on urządzał piekło? - W domu - Agnieszce drżą ręce. Zapala kolejnego papierosa i prostuje plecy. Nauczyła się zbierać siły.
Po dwóch latach od brutalnego pobicia, w maju 2009 roku, sąd uznał Sławomira za winnego fizycznego i psychicznego znęcania się nad konkubiną oraz jej pobicia, które spowodowało trwały uszczerbek na zdrowiu. Wyrok? Rok i osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata, dozór kuratora i 600 zł grzywny. Sąd „zobowiązał też oskarżonego do powstrzymania się od nadużywania alkoholu”. Agnieszka nie była zadowolona z wyroku, bo od początku domagała się, by Sławka sądzić też za znęcanie się nad dziećmi. Apelacja nie pomogła.
<!** Image 4 align=none alt="Image 157569" sub="Agnieszce zostało już tylko napisanie skargi
do rzecznika praw obywatelskich. Adwokat Łukasz Płaza zapowiada, że nie odpuści. / Fot. Jacek Smarz">Zanim zapadł wyrok, Sławomir rozkręcił się na dobre. Alimentów nie płacił (i nie płaci nadal), co nie przeszkadzało mu jednak przynosić słodycze dla dzieci do przedszkola. Latem 2008 roku dał Agnieszce do podpisania oświadczenie. Wynikało z niego, że nie wydaje mu dzieci na „jego” weekend, ale w zamian wyda w inny. Podpisała, bo chciała spokojnie zabrać je na uroczystość rodzinną. Sprytny tatuś dopisał do oświadczenia fragmencik: „Jak również przekazuję kwotę 6 tysięcy zł na rzecz zaległych jak i bieżących rat alimentacyjnych”, a następnie dostarczył je komornikowi. Za sfałszowanie dokumentu na szkodę Agnieszki oraz za grożenie jej i żądanie wycofania się z toczącego się postępowania przed sądem został skazany na rok i cztery miesiące więzienia. Znów w zawieszeniu.
Ten sam sąd, wydział rodzinny
Ona też zgrzeszyła - uznał sąd. Sławomir skrupulatnie wykorzystywał każde jej spóźnienie czy nieobecność w terminie jego widzeń z dziećmi. Chociaż uprzedzała go, że wyjedzie z dziećmi na Mazury albo z synkiem do lekarza w Bydgoszczy, potrafił wezwać policję. Skazano ją na siedem dni aresztu za uniemożliwianie realizacji ugody sądowej (utrudnianie kontaktów ojca z dziećmi). - Przełknęłam to jak gorzką pigułkę. Areszt zmieniono na grzywnę - wspomina.
Prawie dwa lata walczyła o odebranie mu praw rodzicielskich. W tym roku przegrała. 8 kwietnia Wydział Rodzinny i Nieletnich Sądu Rejonowego w Chełmnie postanowił oddalić jej wniosek. - Moje dzieci moczą się w nocy, uciekają na widok każdego mężczyzny podobnego do Sławka, a Kasia potrafi schować się w szkole pod ławkę słysząc, że do klasy przyszedł jakiś inny ojciec. „Ojciec” - to słowo ją przeraża - tłumaczy Agnieszka.
Sędzia Sławomir Lewandowski zdecydował, by ojcu ograniczyć tylko władzę rodzicielską. Nie znalazł przesłanek ku temu, by prawa odebrać mu całkowicie. Z uzasadnienia wyroku wynika, że skład sędziowski zdawał sobie sprawę z koszmaru, jaki ojciec przez lata fundował kobiecie i dzieciom. Mowa w nim i o wyrokach karnych, i alkoholu, i o interwencjach policji. Mowa i o tym, że ostatni raz tatuś widział się z dziećmi w grudniu 2009 roku („kontakt wzrokowy”), a obecnie „jest w nowym związku i oczekuje przyjścia na świat swojego trzeciego dziecka”.
- Sytuacja życiowa, w jakiej znaleźli się Agnieszka i Sławomir, jest wynikiem agresji, jaka narastała pomiędzy nimi. Wobec uczestnika toczyły się postępowania karne, w których pokrzywdzoną była wnioskodawczyni, nie zaś małoletnie dzieci - uzasadnia sąd. Dalej padają słowa o zainteresowaniu ojca rozwojem dzieci (wizyty w przedszkolu) oraz braku wrogości wobec nich samych.
* * *
- Bardzo boli nas, że sąd nie przychylił się do wniosku o przebadanie dzieci przez psychologa w tzw. pokoju dziecięcym, czyli w warunkach, w których zachowywałyby się swobodnie. Bliźnięta musiały stawić się na przesłuchanie w gabinecie sędziego. Wiedziały, że idą tam, gdzie mama kłóci się z ojcem - podkreśla adwokat Łukasz Płaza, pełnomocnik Agnieszki. - Niepokoi też przewlekłość postępowania sądowego i fakt, że wielokrotnie zmieniano ławników. Wyrok podkopuje wiarę w sprawiedliwość.
Sąd Okręgowy w Toruniu podtrzymał w mocy wyrok chełmiński. Bliźniaki moczą się dalej.
PS. Imiona rodziców i dzieci zostały zmienione.
z akt sądowych
Dzieci uciekały na jego widok
„Dzieci nie mają wykształconych silnych relacji emocjonalnych z ojcem. Były hospitalizowane w Wojewódzkim Ośrodku Leczenia Psychiatrycznego w Toruniu. Obserwacja wykazała u małoletniego zaburzenia emocjonalne znacznego stopnia uwarunkowane środowiskowo, zaś u małoletniej zaburzenia emocjonalne uwarunkowane środowiskowo. Ojciec ostatni kontakt (wzrokowy) miał w grudniu 2009, gdyż dzieci uciekły na jego widok”.
„Innym razem ojciec wtargnął do gabinetu lekarskiego, w którym odbywało się badanie jego syna, nie pozwalając na dokończenie badania i używał przy tym słów niecenzuralnych pod adresem wnioskodawczyni. (...) Nadużywał alkoholu, ale nie była to przesłanka wystarczająca do tego, aby pozbawić go wykonywania władzy rodzicielskiej”.