Rodzice powinni być pierwszymi nauczycielami integracji - twierdzą pedagodzy z Gimnazjum nr 16. Jeśli dom nie nauczył tolerancji - nam też się nie uda.
<!** Image 2 align=right alt="Image 5567" >Ania Skonieczna jest ładną, zadbaną blondynką, bez problemu obsługuje komputer, ma sporą płytotekę - uwielbia Ich Troje. Chociaż tego nie widać, jest niepełnosprawna intelektualnie. Na pytanie, czy chce odejść ze szkoły, odpowiada krótko - Tak.
Powrót do domu
Konflikt narastał. Dochodziło do przepychanek, wyzwisk. Ania próbowała na swój sposób nawiązać kontakt z kimkolwiek, ale nie było chętnych na przyjaźń. Chłopcy manifestowali swą niechęć często w sposób bardzo dosadny.
- Zabieramy córkę ze szkoły. Uczniowie powinni byli zrozumieć, że ona potrzebuje ich troski - mówi mama gimnazjalistki. - Ja tego nie wytrzymywałem - przerywa tata, Andrzej Skonieczny. - To oczywiste, że musi się dalej kształcić, tylko gdzie? Nie myślimy o szkole specjalnej. W zróżnicowanej pod względem niepełnosprawności grupie mogłaby nabrać złych nawyków. Córka cierpi także na chorobę lokomocyjną o bardzo ciężkim przebiegu. Także dojazdy zatem nie wchodzą w grę. Nauczyciele organizowali pogadanki, integracyjne lekcje z pedagogiem, rozmowy z rodzicami. W sprawę zaangażowało się kuratorium. Rodzice Ani poddali się. Zabrali córkę do domu. Prawdopodobnie czeka ją nauczanie indywidualne.
- W naszej szkole uczy się 820 uczniów - mówi dyrektorka Gimnazjum nr 16 w Bydgoszczy, Maria Mościcka.
- Gimnazjaliści to prawie dorośli ludzie, a integracji należy uczyć od małego. Staraliśmy się złagodzić spór, tłumaczyć, że Ania potrzebuje zrozumienia, ale młodzieży, która w tym wieku ma problem z akceptacją siebie, trudno też przychodzi akceptować drugą osobę, nie tylko niepełnosprawną.
Niemożliwe aspekty
- Walczyliśmy o dobrą atmosferę w grupie - wyjaśnia wychowawczyni klasy Ani, III a. - Dzieci są jednak wciąż za mało tolerancyjne. - Ania powinna uczyć się w dobrym klimacie - dodaje dyrektorka. - U nas nie ma klasy integracyjnej. Większą korzyść przyniesie jej nauka w szkole dla dzieci o specjalnych wymaganiach edukacyjnych. Musi przede wszystkim nauczyć się życia, praktycznych jego aspektów. W trzydziestoosobowej klasie to jest prawie niemożliwe.
W całym mieście funkcjonuje siedem „podstawówek” i zaledwie trzy gimnazja z klasami integracyjnymi.
- Rodzice mogą wnioskować o stworzenie klasy integracyjnej - tłumaczy Krystyna Witek, starsza wizytator Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy. - Wnioski przyjmuje Urząd Miasta. Urząd, niestety, decyduje także, w której szkole ma powstać taka klasa, ale przy okazji organizuje dziecku dojazd. W przypadku schorzenia Ani najlepsze byłoby kształcenie w domu i stopniowe wprowadzanie ją w zajęcia na terenie miasta.