Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo kość da się wzmocnić śrubą...

Michał Żurowski
Był czerwiec 1982, czas mundialu. Nie powinno mnie tam być - wspomina w biografii pt. „Spalony” Andrzej Iwan. - W marcu doznałem kontuzji mięśnia dwugłowego. Czas mijał, mięsień bolał coraz bardziej i bardziej.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/zurowski_michal.jpg" >Był czerwiec 1982, czas mundialu. Nie powinno mnie tam być - wspomina w biografii pt. „Spalony” Andrzej Iwan. - W marcu doznałem kontuzji mięśnia dwugłowego. Czas mijał, mięsień bolał coraz bardziej i bardziej. Ilekroć przyjeżdżałem na zgrupowanie, informowałem trenera: - Nie mogę grać. (...) Dawano mi zastrzyk i puszczano na boisko (...) Mówiłem Piechniczkowi: - Jestem kulawy, nie mogę, boli mnie. A on na to: - Jak nie możesz, skoro strzelasz gole? I znowu zastrzyk.

<!** reklama>Jest lipiec 2012, czas igrzysk olimpijskich. Plaga...Kajakarz Siemionowski, lekkoatleci Rogowska i Małachowski, judoka Kowalski, sztangista Kasabijew - przykłady pretendentów do medali w Londynie. Albo po kontuzjach (w formie dalekiej od optymalnej lub już wyeliminowanych), albo właśnie teraz kontuzjowanych, niepewnych wyjazdu do Londynu.

No i ostatnie dramaty: „dwugłowy” Wojciechowskiego - desperacka, acz nieskuteczna walka o minimum na igrzyska i Włoszczowska - od piątku czekająca na diagnozę, jak na wyrok.

W tzw. międzyczasie spekulacje - co powinni zrobić?

Czy kontuzjowana faworytka igrzysk ma za wszelką cenę wystartować? Tyczkarka Pyrek twierdzi, że „Maja jest dziewczyną, która walczy i będzie chciała wystartować nawet z kontuzją”. A trener - już nie Piątek, niestety, tylko Galiński - kombinuje: „oby tylko nie więzadła, bo kość można wzmocnić śrubą”... Od wczoraj wiemy, że nie można. Maja na igrzyska nie jedzie.

Czy Wojciechowski ma jeszcze szukać startów, w których nadal będzie walczył bardziej z bólem niż z wysokością? Czy może powinien skorzystać z „dzikiej karty” od PZLA, bo jeśliby ją dostał, to - jak mówił po Memoriale Kusocińskiego - na igrzyskach dałby z siebie wszystko; wybrał tę drugą opcję.

A wszystko, to znaczy... co? Przesuwanie granicy bólu? Zdrowie?

Jestem przeciw. Będąc tuż po lekturze cytowanej już biografii Andrzeja Iwana (pióra Krzysztofa Stanowskiego), zamiast uzasadniać sprzeciw wobec startów Mai i Pawła za wszelką cenę, dedykuję im ciąg dalszy fragmentu tej książki:

- Doktor Garlicki jedynie mnie obmacał i wydał diagnozę: - Nic tu, Andrzejku, nie ma. Dostaniesz witaminy. (...) W drugim meczu mistrzostw, z Kamerunem, zaraz na początku - w 5 minucie - usłyszałem huk, jakby ktoś strzelił z wiatrówki. To był mięsień dwugłowy. Zrywał się sukcesywnie przez kilka miesięcy - miliony włókien pękały jeden po drugim - aż w końcu trzymał się na drobnej wiązce włókienek. Było pewne, że w końcu strzeli. Ale liczono, że zanim strzeli mięsień, kilka goli strzeli Andrzejek. A potem - ch... z nim. (...) Skurwysyny.

To o Piechniczku i Garlickim.

Nawet gdybym wychował mistrza świata, nie chciałbym czegoś podobnego o sobie przeczytać. Wierzę, że trenerzy i lekarze naszych olimpijczyków są na tyle mądrzy, że takiego podsumowania nigdy się nie doczekają. Za żadną cenę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!