Biura do wynajęcia w centrum miasta zyskały atrakcyjne opakowanie

[break]
W 1999 roku budynek, w którym kiedyś bydgoszczanie wykonywali prześwietlenia płuc, trafił w ręce samorządu województwa. Ten nie bardzo wiedział, co z nim zrobić, gdyż do jego połowy prawa rościli sobie spadkobiercy przedwojennych właścicieli.

W końcu zapadła decyzja o tym, by stworzyć tam inkubator przedsiębiorczości. Odremontowany obiekt robi duże wrażenie.

- Zadbaliśmy o szczegóły, wszędzie tam, gdzie było to możliwe, zachowywaliśmy detale. Pozostały więc wielkie drewniane drzwi, mozaiki, klatka schodowa. One naprawdę cieszą oko. Uważam, że dla firm, które chciałyby zacząć działalność w Bydgoszczy, to miejsce jest nie tylko prestiżowe, ale również atrakcyjne - nie ma wątpliwości Przemysław Woliński, prezes Kujawsko-Pomorskiego Funduszu Pożyczkowego, który będzie zarządzał inkubatorem.

Do dyspozycji firm będzie minimum 13 pomieszczeń, lecz rozwijać się tu będzie mogło ich więcej, o ile biznesmeni zaakceptują tzw. open space, zajmując wspólnie powierzchnię.

- Pierwsi chętni już się pojawili. Mamy podpisaną umowę z informatykiem, który dojeżdżał do pracy do Torunia, a teraz będzie mógł - oszczędzając dwie godziny dziennie - pracować u nas. Zarezerwowała powierzchnię także osoba z branży kreatywnej, która zakłada firmę i chce ją rozwijać u nas - wyjaśnia Przemysław Woliński.

Inkubator oferuje nie tylko powierzchnie biurowe wraz z umeblowaniem, ale także dostęp do komputerów, oprogramowania i usług doradczych.

Kilka tygodni temu pisaliśmy o zastrzeżeniach co bardziej wrażliwych na estetykę miasta bydgoszczan, dotyczących ogrodzenia obiektu.

Zbigniew Szerląg, bydgoski artysta kowal wytknął, że ogrodzenie nie licuje z odnowionym budynkiem przy Gimnazjalnej, bo pochodzi z innej epoki. Podkreślał, że ogrodzenie to pomalowane, stare elementy, które znajdowały się tam wcześniej. Firma wykonująca remont nie chciała wtedy odpowiedzieć na te zarzuty.

Po naszym artykule sprawie przyjrzał się inwestor.

- Owszem, inwestycję odebraliśmy, a budynek otrzymał zgodę na użytkowanie, ale z zastrzeżeniem, że ogrodzenie musi być wymienione. Nie chcę wnikać, dlaczego nie zostało to zrobione wcześniej. Na ten cel przeznaczyliśmy 100 tysięcy złotych, a ogrodzenie, które będzie pasowało do tego miejsca, znajdzie się tam jeszcze w październiku - obiecuje Przemysław Woliński.

To jednak nie koniec dobrych wiadomości. Po latach odnalazł się również właściciel drugiej części nieruchomości, został już wpisany do ksiąg wieczystych.

- Zostaliśmy sąsiadami, ale jeżeli właściciel chciałby sprzedać nieruchomość, a cena nie byłaby zawyżona, chętnie byśmy ją nabyli. Pozwoliłoby nam to na rozszerzenie działań inkubatora i zaoferowanie przedsiębiorcom na przykład usług księgowych. Teraz nie ma na to ani miejsca, ani możliwości finansowych - zauważa prezes.

Obiekt, decyzją Wojewódzkiej Rady Narodowej, przejął skarb państwa w 1951 roku.

Od 2003 roku trwało postępowanie przed sądami różnych instancji, mające stwierdzić nieważność tamtej decyzji.

- Zostało zakończone wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, w którym sąd orzekł nieważność wywłaszczenia na rzecz skarbu państwa przedmiotowej nieruchomości - mówi Leszek Furman, naczelnik Wydziału Mienia Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu.

Trwały jednak sądowe przepychanki, strony odwoływały się od wyroków i dopiero w sierpniu wpisano właściciela do księgi wieczystej obiektu, dzięki czemu można podjąć z nim rozmowy o zakupie.