Podczas niedzielnych manifestacji w Mińsku bezpieka miała zatrzymać i wywieźć w nieznanym kierunku Marię Kolesnikową, jedną z czołowych liderek protestów w tym kraju, bliską współpracownicę Swietłany Cichanouskiej.
Zachodnie agencje piszą, iż Kolesnikowa miała zostać zatrzymana w centrum miasta przez kilku cywilów, potem zaś miała zostać odwieziona w nieznanym kierunku minivanem.
Komunikat stołecznej milicji głosi, że Kolesnikowej nie ma na liście zatrzymanych, a było ich w całym kraju około grubo ponad 600.
Natomiast Wolha Czemodanawa, rzeczniczka resortu spraw wewnętrznych powiedziała, że nie może nic powiedzieć o możliwym zatrzymania Kolesnikowej.
Jej bliscy od niedzieli nie mogą się z nią skontaktować, Nikt nie wie, gdzie ona przebywa.
Kolesnikowa ogłosiła 31 sierpnia, że tworzy nową partię polityczną Razem z zespołem uwięzionego opozycjonisty Viktora Babaryko, z którym wcześniej pracowała.
Jakiś czas temu oświadczyła, że nie boi się aresztowania, bo na jej miejsce natychmiast przyjdą inni.
Kolesnikowa jest ostatnią z trzech kobiet, które połączyły siły przed wyborami prezydenckimi 9 sierpnia, by rzucić wyzwanie Aleksandrowi Łukaszence.
Jako krytyk Łukaszenki, odegrała bardzo ważną rolę w powyborczym kryzysie politycznym w kraju, który jest od tygodni świadkiem masowych protestów i strajków ludzi, którzy oskarżają Łukaszenkę o sfałszowanie wyborów, czemu on stanowczo zaprzecza.
Jej jej uprowadzenie zostanie potwierdzone, będzie to oznaczało, że władze wzmagają wysiłki, aby przełamać impet protestujących.
Sojusznicy Kolesnikowej mówią, że sprawdzają raporty z zatrzymań po protestach. Rosyjska agencja informacyjna Interfax donosi, że milicja w Mińsku nie zatrzymała jej.
Kolesnikowa z Cichanouską i Weroniką Tcepałko są liderkami protestów i największymi przeciwnikami Łukaszenki.
Teraz tylko Kolesnikowa pozostała w kraju. Cichanouska została zmuszona wyjechać na Litwę. Bała się o życie swoje i swoich dzieci. Tcepałko też opuściła kraj z podobnej przyczyny.
Z kolei inna czołowa białoruska działaczka, Olga Kowalkowa, trafiła do Polski w sobotę, mówiąc, że została przywieziona na granice z naszym kraju przez agentów bezpieki. Porzucono ją na tzw. pasie ziemi niczyjej. Polskie służby zajęły się nią, przewieziono kobietę do Warszawy.
