- Jeszcze 10 minut, a ogień zająłby belki stropowe. Nie byłoby co ratować - mówi Tomasz Jarząbek, współwłaściciel kamienicy przy Kujawskiej 2 w Bydgoszczy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 141298" sub="Pożar wybuchł w nieogrzewanym i pozbawionym prądu mieszkaniu. Zdaniem policji mogło to być podpalenie / Fot. Radosław Sałaciński">Pożar wybuchł w nieogrzewanym i pozbawionym prądu mieszkaniu. Strażacy nie wykluczają podpalenia.
Wczoraj o godz. 2.45 dyżurny bydgoskiej komendy straży pożarnej został zaalarmowany o pożarze w kamienicy. Na miejsce przyjechały dwa zastępy gaśnicze z remizy na Glinkach i wóz z drabiną z ulicy Pomorskiej.
- Obudziło nas łomotanie do drzwi. Otworzyliśmy, a tu policjanci każą nam opuścić mieszkanie. Chłopak, który mieszka obok spalonego mieszkania, również nie zauważył ognia. Siedział przy komputerze, jego dziewczyna spała, a za ścianą paliło się. Gdy wyszedł na korytarz, zobaczył kłęby dymu - opowiada Jakub, lokator mieszkania na trzecim piętrze. Gdyby ogień nie został zauważony w porę, prawdopodobnie nie żyłby. Pożar wybuchł piętro niżej.
<!** reklama>- Z trudem zszedłem po schodach. Z emocji ból rozrywał mi klatkę piersiową. Jestem po operacji serca. Ekipa karetki zbadała mnie i podała leki - opowiada Szymon Kłaniecki, mieszkaniec kamienicy.
Policjanci i strażacy ewakuowali 18 lokatorów. Pod kamienicę MZK podstawiły autobus. W nim ponad dwie godziny mieszkańcy czekali na zakończenie akcji gaśniczej.
Ściany spalonego mieszkania pokrywa gruba warstwa sadzy.
- Wydawałoby się, że to banalny pożar tapczanu. Całe szczęście, że ogień zauważył klient pobliskiego punktu gastronomicznego. Jęzory ognia już wydobywały się z okien - rozkłada ręce Tomasz Jarząbek, .
W miejscu gdzie się paliło, tynk odpadł od ściany. Z sufitu wyziera dziura. Jeszcze chwila, a zajęłyby się belki stropowe. Od wody zaczyna pękać sufit mieszkania piętro niżej, zalanego w czasie akcji gaśniczej.
- Najgorzej mają jednak lokatorzy z klatki obok, bo ogień uszkodził instalację elektryczną. Będą pozbawieni prądu. Żona poszła do urzędu miasta, aby załatwić dla tej rodziny jakieś mieszkanie zastępcze - mówi współwłaściciel budynku.
Skąd ogień w opuszczonym lokalu?
- Kilka miesięcy temu mieszkanie wynajmowali ludzie, którzy zostali wyrzuceni za libacje. Podobno wyjechali do Anglii, ale może wrócili albo udostępnili komuś klucze - przypuszcza jeden z lokatorów.
Natomiast, zdaniem właściciela kamienicy, do mieszkania włamał się bezdomny.
- Drzwi na dole były wyłamane, a w wejściu do mieszkania stłuczono szyby. Pewnie zaprószył ogień i uciekł - twierdzi Tomasz Jarząbek.
Po dzikim lokatorze zostały w spalonym mieszkaniu buty.
- Sądzę, że to podpalenie, bo w tym lokalu nie było ani ogrzewania, ani prądu - powiedział nam jeden ze strażaków.
Teraz policjanci zajmą się wyjaśnieniem przyczyn pożaru. - W każdym razie ogień nie pojawił się sam. Zostawmy to policjantom - mówi Jarosław Umiński z KM PSP w Bydgoszczy.
Sprawę wyjaśniają funkcjonariusze ze Szwederowa. Przejrzą też zapis monitoringu z kamery na rondzie Bernardyńskim. - Najprawdopodobniej zaprószono ogień. Podejrzewamy, że mógł być to bezdomny. Sprawdzone zostaną wszelkie wątki i dowody - zapewnia komisarz Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.