Rzecznik prasowa marszałka Beata Krzemińska przysłała nam oświadczenie Piotra Całbeckiego, które skonstruował po posiedzeniach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego oraz Międzyresortowego Zespołu ds. Programowania Wdrażania Funduszy Strukturalnych i Funduszy Spójności Unii Europejskiej.
Groźbą i prośbą
Oba ciała pochwaliły sposób przygotowania Regionalnego Programu Operacyjnego kujawsko-pomorskiego. Jednak ostatecznie program otrzymał negatywną ocenę. Jak pisze marszałek Całbecki: „Ze względu na brak porozumienia w zakresie strategii rozwoju i sposobu jej realizacji w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych dla bydgosko-toruńskiego obszaru metropolitalnego”.
Piotr Całbecki w swoim oświadczeniu podkreśla, że brak porozumienia może spowodować utratę 153 milionów euro, przeznaczonych na ZIT, ale też uniemożliwi skorzystanie ze znacznie większych pieniędzy w ramach rządowych programów operacyjnych. Ponadto może to spowodować zamrożenie dalszych prac nad naszym RPO i realną groźbę utraty całej kwoty naszego RPO.
Powołując się na przedstawiciela Ministerstwa Rozwoju i Infrastruktury marszałek stwierdził, że przy negatywnych opiniach dwóch zespołów doradczych, prace nad RPO dla kujawsko-pomorskiego zostają zamrożone i nie mogą być skierowane do zatwierdzenia w Brukseli.
„W tej sytuacji Zarząd Województwa będzie nadal silnie zabiegać o rozstrzygnięcia rządu w tym obszarze, które mogą wyeliminować zagrożenia. Jednocześnie apelujemy o rozsądek, do tych, którzy dziś blokują możliwość wykorzystania szansy na pozyskanie ogromnych środków finansowych w ramach nowego budżetu i nowej perspektywy finansowej Unii Europejskiej” - dodaje marszałek. List kończy się dramatycznie: groźbą utraty kwoty naszego RPO, czyli 1,9 miliarda euro.
Czekamy na Toruń
Oświadczenie marszałka zbiegło się z przyjętym wczoraj stanowiskiem Rady Miasta Torunia. „Niedopuszczalne jest (...) odgórne dzielenie przeznaczonych na ZIT środków finansowych tylko w oparciu o liczbę ludności gmin, bez uwzględnienia jakości proponowanych projektów ani ich zgodności ze strategią ZIT. (...) Rada Miasta Torunia apeluje do Prezydenta Miasta Bydgoszczy oraz do Rady Miasta Bydgoszczy o niezwłoczne zaprzestanie działań hamujących proces uzgodnienia partnerskich warunków funkcjonowania wspólnego ZIT wojewódzkiego” - czytamy w oświadczeniu.
O komentarz poprosiliśmy Romana Jasiakiewicza, przewodniczącego Rady Miasta Bydgoszczy. - Apel pana marszałka Całbeckiego jest dramatycznym głosem, skierowanym do samorządu Torunia. Samorząd bydgoski podjął trzykrotnie próbę zaproszenia pozostałych samorządów do wspólnego, zgodnego przestrzegania założeń ZIT-u.
Czekamy na strategię opracowywaną przez firmę Deloitte. Kolejnym gestem ze strony Bydgoszczy jest podpisanie 17 marca w grupie 12 samorządów deklaracji w sprawie powołania jednego regionalnego ZIT-u. Zupełnie nieuzasadnione i niezrozumiałe stanowisko Torunia może spowodować, że ani nie powstanie ZIT, ani nie skorzystamy ze środków RPO. Nadal zapraszamy do uznania dokumentu przyjętego w grupie 12 samorządów. Brakuje tylko podpisu Torunia - mówi Roman Jasiakiewicz. I wtóruje mu prezydent Rafał Bruski:
- Dziwię się, że marszałek jedzie na spotkanie z tak poważnym problemem i nie zaprosi przedstawiciela Bydgoszczy. Bo stanowisko Torunia reprezentuje on sam. Takie działania mają miejsce co najmniej od 3 lat. Spokojnie czekam na możliwość przedstawienia stanowiska Bydgoszczy na spotkaniu u premier Bieńkowskiej. Reguły gry zostały ustanowione zaocznie, dziś problem ma pan marszałek. Dziś do uruchomienia ZIT potrzebny jest jeden podpis, prezydenta Zaleskiego.
