Ministerstwo Edukacji Narodowej chce zmiany Karty nauczyciela. Związkowcy uważają, że nie jest to konieczne. Krytykują skład zespołu, który pracuje nad nową ustawą.
<!** Image 2 align=right alt="Image 150701" sub="Dwa lata temu próba odebrania nauczycielom przywilejów zakończyła się ostrym protestem. Na razie nie mówi się o takiej formie manifestowania poglądów Fot. Dariusz Bloch">W marcu tego roku minister edukacji powołała kolejny zespół roboczy (istnieją już dwa, które zajmują się czasem pracy i uposażeniami nauczycieli). Jego zadaniem jest zmiana zapisów Karty nauczyciela.
- Uważam, że nauczyciele zasługują na nowoczesną, napisaną przejrzystym językiem kartę. Niech stworzenie takiego dokumentu będzie naszym wspólnym celem - powiedziała minister edukacji narodowej Katarzyna Hall na pierwszym spotkaniu powołanego Krajowego Zespołu do Spraw Statusu Zawodowego Nauczycieli. - O tym, co miałoby się znaleźć w nowym dokumencie, zdecydują członkowie zespołu. To oni w toku wspólnych prac wypracują propozycje założeń do zmian prawnych.
Zespół, który liczy ponad 30 członków, odbył już kilka spotkań - ostatnie w ubiegły czwartek. Okazuje się, że już sam skład tego gremium budzi wątpliwości.
- Jest trzech szefów central związkowych - mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ „Solidarność-Oświata”. - Reszta, to przedstawiciele ogólnopolskich stowarzyszeń, organizacji i fundacji (niektóre liczą po... 200 członków), które najczęściej zależne są finansowo od ministerstwa edukacji. Uważamy, że minister Katarzyna Hall nie miała podstaw prawnych do powołania takiego zespołu.
Zdaniem związkowców, jego skład wyklucza zawarcie jakiegokolwiek porozumienia - związki zawodowe, które są najbardziej reprezentatywnymi organizacjami pracowników oświaty, nigdy nie wygrają żadnego głosowania. Ponadto, niektórzy członkowie zespołu, choć związani z oświatą, nie bardzo wiedzą, czym jest Karta nauczyciela i czym winna pozostać. Padła bowiem propozycja, by zmienić nazwę tego dokumentu na „Kartę dziecka”, bo... nauczyciele pracują z dziećmi.
Warto też dodać, że zespół na wypracowanie założeń poprawiających najważniejszą dla nauczycieli ustawę ma czas tylko do... września!
Zatem przez wakacyjne miesiące zespół ma np. wypracować zasady wynagradzania i stabilizacji zawodu (choć tym samym zajmuje się inna robocza grupa ekspertów). Ma też określić szczeble awansu zawodowego.
- Niektórzy chcą, żeby wykreślono mianowanie i zatrudniano nauczycieli na kontraktach rocznych bądź kilkuletnich - zdradza Sławomir Wittkowicz. - Inni proponują, by kryteria awansu zawodowego ustalał dyrektor placówki oraz samorząd, czyli organ prowadzący. Mówi się też o likwidacji prawa do urlopu na podratowanie zdrowia. Zaproponowano, by o przyznaniu urlopu decydował orzecznik ZUS! To absurd.
Urlop zdrowotny, zgodnie z obowiązującymi przepisami, może trwać nieprzerwanie przez 12 miesięcy i łącznie 3 lata przez całą karierę zawodową.
Wprowadzenie powyższych zmian do karty sprowadziłoby ją do wykazu praw i obowiązków pracownika. Oznaczałoby to utratę charakteru podstawowego dokumentu regulującego pracę każdego nauczyciela bez względu na to, w jakiej placówce pracuje.
- Chcemy uporządkować warunki pracy i rozciągnąć zapisy karty na wszystkich nauczycieli - podkreśla Sławomir Wittkowicz.
Równolegle pracują dwa inne zespoły, których zadaniem jest wypracowanie kryteriów wynagradzania nauczycieli oraz ustalenie czasu ich pracy. Związki zawodowe od wielu miesięcy domagają się, by przeprowadzeniem analiz zajęły się zewnętrzne firmy, wyłonione przez MEN w drodze przetargu. Rząd wraz z samorządami nie chcą utrzymania dotychczasowego pensum. Najczęściej mówi się o zwiększeniu liczby godzin pracy.
- Dziś niektórych nauczycieli bardziej chronią zapisy Kodeksu pracy niż karty - uważa Sławomir Wittkowicz wyjaśnia, że dotyczy to tych osób, które zatrudnione są w placówkach niepublicznych.
WZZ „Solidarność-Oświata” podobnie jak dwie pozostałe organizacje(ZNP i NSZZ „Solidarność”) opowiada się przeciwko wprowadzaniu zmian do karty.
Opinie. Nauczyciele nie chcą zmiany karty.
Grzegorz Gruchlik, prezes okręgu ZNP uważa, że związek ma dobre argumenty, by protestować przeciwko zmianie Karty nauczyciela.
ZNP przeprowadził sondaż wśród nauczycieli. W ogólnopolskim referendum uczestniczyło aż 250 tysięcy osób.
- Tylko 3 tysiące odpowiedziało „tak” na pytanie, czy Karta nauczyciela powinna być zlikwidowana - mówi Grzegorz Gruchlik, prezes Kujawsko-Pomorskiego Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Nie widzimy zatem potrzeby ani celowości wprowadzania jakichkolwiek zmian w zapisach karty. Wydaje się, że potrzebne jest tylko rozporządzenie ministra edukacji.
W pracach zespołu, którego członkowie spotkali się w minionym tygodniu, uczestniczył także Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
- Szef uznał, że najgorszą rzeczą jest to, że ministerstwo nie ma pomysłu na to, w jaki sposób karta powinna obowiązywać. Jedynym argumentem minister Katarzyny Hall za wprowadzeniem zmian jest to, że karta jest stara i była już wielokrotnie nowelizowana - mówi Grzegorz Gruchlik i przypomina, że ciągle pracują dwie inne grupy negocjatorów, które zajmują się czasem pracy i uposażeniem nauczycieli.
- Domagamy się, podobnie jak inne nauczycielskie związki zawodowe, by przeanalizowano rzeczywisty czas pracy nauczycieli - podkreśla Grzegorz Gruchlik. - Chcemy też, by nauczyciele stali się stabilną grupą zawodową i by ich uposażenie nie składało się w połowie z dodatków. Pensja zasadnicza winna osiągnąć poziom ponad 80 procent pensji.(haw)